Słodko gorzki

To nie był pojedynek taki jak te w których Shane Mosley wygrywał z Oscarem De La Hoyą. Dziewięć lat młodszy Sergio Mora umiejętnie przeszkadzał „Słodkiemu" i zasłużył na remis.

Publikacja: 19.09.2010 14:00

Słodko gorzki

Foto: AFP

W pojedynku dwóch Amerykanów faworytem był 39.letni Mosley. Za nim stały historia i teraźniejszość. Tytuły mistrzowskie w trzech kategoriach wagowych (lekka, półśrednia, junior średnia) to solidna wizytówka.

Przegrał wprawdzie wyraźnie swój ostatni pojedynek z Floydem Mayweatherem juniorem, ale trafił go mocno w drugiej rundzie i przez chwilę zapachniało sensacją. Wcześniej zmusił do poddania bardzo groźnego Antonio Margarito, który 13 listopada będzie walczył z Filipińczykiem Mannym Pacquiao, najlepszym pięściarzem bez podziału na kategorie wagowe.

Sergio Mora pięć lat temu wygrał pierwsza edycję telewizyjnego programu The Contender, zarobił milion dolarów, później pokonał nieżyjącego już Vernona Forresta, odebrał mu pas WBC w wadze junior średniej i wyrobił sobie nazwisko, które pozwala mu teraz toczyć takie walki jak ta z Mosleyem.

Kiedy Mosley w 2000 roku bił się w Los Angeles z De La Hoyą, w Staples Center roiło się od wielkich gwiazd Hollywoodu. Była Salma Hayek, Jennifer Lopez, był słynny raper Puff Diddy. Teraz dominowali sportowy, znani bokserzy i koszykarze, wśród nich legendarny Magic Johnson, który często bywa na znaczących pojedynkach bokserów.

Mora już przed walką był uboższy o 20 procent honorarium, które stracił za trzy funty nadwagi. Niespełna półtora kilograma ponad limit kategorii junior średniej w jakiej miał być rozegrany ten pojedynek to dowód, że Mora jest pięściarzem wyższej kategorii. W trakcie walki ważył jeszcze więcej.

To nie była piękna walka, ale ostatnie rundy mogły się podobać. „Latynoski wąż", taki ringowy przydomek nosi Mora, zdecydował się wreszcie na kilka wymian w półdystansie i trafił mocno lewym sierpowym nad prawą ręką „Słodkiego".

„Sugar" Mosley powie już po walce, że nie ma pretensji do sędziów i uważa wynik za sprawiedliwy choć statystyki komputerowe pokazują wyraźnie, że to on zadał znacznie więcej celnych ciosów. Mora chwali Mosleya, mówi, że darzy go wielkim szacunkiem, ale czuje, że to on był lepszy w tej trudnej do punktowania walce.

Dla Mosleya remis nie jest sukcesem, ale nie zamyka mu drogi do znacznie lepiej płatnych pojedynków. Dla Mory zwycięstwo byłoby lotem na inną planetę, ale i ten wynik zapewni mu lepszą przyszłość.

Nie powinni się o nią martwić inni zwycięzcy gali w Los Angeles.

20. letni Saul Alvarez ( kategoria junior średnia) to talent jakich mało w zawodowym boksie.Tym razem niepokonany, rudowłosy Meksykanin znokautował słynącego z granitowej szczęki byłego mistrza świata, Argentyńczyka Carlosa Baldomira.

Victor Ortiz (junior półśrednia), Amerykanin meksykańskiego pochodzenia jest trzy lata starszy od Alvareza, ma już na koncie dwie porażki, ale jego nokauty robią tak duże wrażenie, że przyszłość powinna zatrzeć przeszłość. Tym razem po jego ciosach cztery razy padał były mistrz świata, urodzony w Gujanie Vivian Harris.

Przed czasem swoje walki wygrali też Meksykanin Daniel Ponce de Leon i Amerykanin Frankie Gomez. Ten pierwszy był już mistrzem świata w kategorii super koguciej, ale stracił ten pas na rzecz Portorykańczyka Juana Manuleza Lopeza. Nokautując w Staples Center swego rodaka Antonio Escalante oficjalnie nabył prawo do rewanżu z Lopezem, mistrzem świata organizacji WBO w wadze piórkowej.

Młodziutki Gomez to melodia przyszłości. Kiedy Amerykanin w ubiegłym roku zdobywał srebrny medal mistrzostw świata amatorów w Mediolanie miał 17 lat. W Stalpes Center zmiótł z ringu mieszkańca Las Vegas Ricardo Calazadę w stylu, który nie pozwoli go szybko zapomnieć.

W pojedynku dwóch Amerykanów faworytem był 39.letni Mosley. Za nim stały historia i teraźniejszość. Tytuły mistrzowskie w trzech kategoriach wagowych (lekka, półśrednia, junior średnia) to solidna wizytówka.

Przegrał wprawdzie wyraźnie swój ostatni pojedynek z Floydem Mayweatherem juniorem, ale trafił go mocno w drugiej rundzie i przez chwilę zapachniało sensacją. Wcześniej zmusił do poddania bardzo groźnego Antonio Margarito, który 13 listopada będzie walczył z Filipińczykiem Mannym Pacquiao, najlepszym pięściarzem bez podziału na kategorie wagowe.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?