Do zwycięstwa wystarczy 425 kg w dwuboju – mówił Marcin Dołęga jeszcze podczas zgrupowania w Spale. – Jeśli podniosę 421 kg, tyle co podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata, stanę na podium.
Wygrał wynikiem 415 kg, takim samym jak Dmitrij Kłokow. O złocie zadecydowało to, że był od Rosjanina o 32o gramów lżejszy.
Dołęga wyrwał zaledwie 188 kg i był po swym koronnym boju trzeci, tracąc do Kłokowa cztery kilogramy, a do drugiego z Rosjan Władymira Smorczkowa dwa.
W tym, kto będzie mistrzem świata, decydował podrzut. Dołęga zaczął od 218 kg, skończył na 227 kg. W trzeciej próbie atakował rekord świata (238), ale to były tylko pozory, bo miał już zapewnione złoto. Rosjanie byli w tym boju słabsi. Kłokow podrzucił 223 kg, a Smorczkow 220 kg. Lepszy od niego był drugi z Polaków, Bartłomiej Bonk (222 kg), ostatecznie czwarty w dwuboju.
28-letni Marcin Dołęga to sztangista po przejściach. Miał w swojej karierze dopingową wpadkę, ma za sobą kilka operacji kolan. Na szczęście jest już zdrowy, więc znów dźwiga na mistrzowskim poziomie. Był mistrzem świata i mistrzem Europy juniorów. Zdobył złoty medal mistrzostw Europy seniorów i trzy tytuły mistrza świata. Nie ma tylko medalu olimpijskiego. Za dwa lata w Londynie będzie miał okazję to zmienić.