Inter wygrywał wszystko, teraz jest na dnie

Jeszcze w maju Inter był najlepszą drużyną w Europie. Dziś jest chłopcem do bicia w Serie A i Lidze Mistrzów

Publikacja: 12.12.2010 00:01

Rafael Benitez

Rafael Benitez

Foto: AFP

W ubiegłym sezonie Inter wygrał wszystko: Ligę Mistrzów, Serie A i Puchar Włoch. Teraz po 15 kolejkach ma 10 punktów straty do prowadzącego w tabeli Milanu. Po kompromitacji w Rzymie (porażka 1:3 z Lazio) przyszła katastrofa w Bremie (0:3 w LM z Werderem). Inter co prawda wyczołgał się z grupy na drugim miejscu, ale w stylu co najmniej żenującym. Właściciel Massimo Moratti rzucił piłkarzom i trenerowi najcięższe z oskarżeń: „Zdradziliście mnie. Zabrakło wam charakteru”.

Faktycznie po machinie wojennej, którą stworzył Jose Mourinho, pozostały jedynie wspomnienia. Teraz po boisku bojaźliwie truchtają duchy herosów, którzy rozbili Chelsea, Barcelonę i Bayern. Włoski medialny sąd kapturowy na ławie oskarżonych posadził wszystkich. Nielubianemu za zarozumialstwo i prowokacje Mourinho (po porażce Realu z Barceloną nazywają go tu „Special Five”) media zarzucają, że wycisnął drużynę jak cytrynę, a potem chytrze zbiegł do Madrytu.

Moratti stanął pod pręgierzem, bo skasował za Mario Balotellego 28 mln euro i praktycznie nie kupił w zamian żadnego klasowego piłkarza. W sumie jednak rachunek zysków i strat jest prosty: w Interze zmienił się jedynie trener. Siłą rzeczy niemal całe odium krytyki spada więc na Rafę Beniteza. Po włosku „bene” znaczy „dobrze”, a „male” – „źle”. Dlatego o Hiszpanie włoska prasa od tygodni pisze „Malitez”.

Ze skrupulatnych wyliczeń wynika, że piłkarze Interu odnieśli w tym sezonie aż 32 kontuzje, przy czym większość nie była efektem fauli rywali, co ma wskazywać, że Benitez i jego sztab zawalili przygotowania do sezonu. Jednak większość włoskich fachowców (m.in. Arrigo Sacchi) grzebie się w psychologii i przypomina, że w drużynie futbolowej jak w zwierciadle odbija się charakter trenera. O ile Mourinho swoimi prowokacjami wywołał syndrom oblężonej twierdzy i ducha wojennego, o tyle Benitez jest zawsze układnym gołąbkiem pokoju. Dlatego, domyśla się „Gazzetta dello Sport”, w meczu z Parmą piłkarze Interu faulowali zaledwie pięć razy, a w Bremie siedem. Dlatego Wesley Sneijder czy Dejan Stanković do dziś mówią, że za Portugalczykiem skoczyliby w ogień, a młodziutki Davide Santon zdejmowany z boiska pokazuje Benitezowi plecy.

„Interowi potrzebny jest motywator, a nie taktyk, bo ci doświadczeni piłkarze o taktyce wiedzą wszystko” – grzmi „Corriere della Sera”. Z kolei o stanie ducha i konfuzji piłkarzy Interu ma świadczyć to, że zawsze uśmiechnięty i grający fair Samuel Eto’o teraz w bezsilności bije adwersarzy „z głowy” (Bostjana Cesara w przegranym 1:2 meczu z Chievio). Piłkarze Interu wywoływani do mikrofonu po porażkach sprawiają wrażenie ludzi, którzy nie bardzo wiedzą, co się wokół nich dzieje.

Próbujący racjonalizować tę degrengoladę przypominają, że w ubiegłym sezonie zespół zwycięsko tańczył aż na trzech weselach, a potem trzon drużyny grał w mistrzostwach świata, więc zapaść to wynik zmęczenia. Podkreślają, że sukcesy drużyna zawdzięczała głównie ujętej przez Mourinho w karby agresji, na którą teraz piłkarzy fizycznie nie stać, a i psyche się ciągłym napięciem zmęczyła. Tak czy inaczej, do Abu Zabi na klubowe mistrzostwa świata, po trofeum, które mało kogo we Włoszech i całej Europie obchodzi, wyruszyła zagubiona drużyna pod wodzą trenera zdającego sobie świetnie sprawę, że być może już w styczniu będzie musiał odejść. Jeśli wierzyć rewelacjom mediów, ma go zastąpić ktoś z trójki Walter Zenga, Luciano Spaletti i Frank Rijkaard, choć wielkim marzeniem Morattiego pozostaje Pep Guardiola, a właściwie bajeczny futbol Barcelony.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?