Niewiele brakowało, by wracająca do wielkiego sportu Otylia Jędrzejczak jednak popłynęła w Szanghaju w półfinale mistrzostw świata. Zajęła 19. miejsce, ale czas (59 s) daje nadzieję, że na swoim koronnym dystansie 200 m spisze się znacznie lepiej.
Gdyby Brazylijczyk Cesar Cielo nie został dopuszczony do startu w mistrzostwach (podejrzenie o doping), to Konrad Czerniak popłynąłby w finale 50 m motylkiem.
Polak dwukrotnie bił krajowy rekord (23,52 s i 23,48 s), ale i tak zabrakło mu 0,06 s, by znaleźć się w ósemce najlepszych. Można więc powiedzieć, że przegrał o paznokieć. Miał dziewiąty czas, wygrał Cielo (23,19 s), a tym, który wyprzedził Czerniaka, jest Frederick Bousquet. Francuz uzyskał 23,43 s.
W Szanghaju rozdano pierwsze medale, są też pierwsze niespodzianki. Amerykanie przegrali obie sztafety 4x100 m stylem dowolnym. Rywalizację kobiet wygrały Holenderki, mężczyzn Australijczycy, choć niewiele (0,14 s) zabrakło, by Francuz Fabien Gilot dogonił uciekające złoto.
Na 400 m stylem dowolnym klasę pokazała królowa ostatnich mistrzostw świata w Rzymie Federica Pellegrini. Na tym samym dystansie, w podobnym stylu jak piękna Włoszka, wygrał Koreańczyk Tae-Hwan Park. Mateusz Sawrymowicz, który na 400 m popłynął treningowo (jego celem jest 1500 m), zajął 31. miejsce.