Reklama

Adamek kończy zgrupowanie w górach

Tomasz Adamek o przygotowaniach do walki z Witalijem Kliczką o pas mistrza świata WBC

Publikacja: 26.08.2011 01:12

Tomasz Adamek

Tomasz Adamek

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Rz: Ma pan świadomość, z jak trudnym rywalem zmierzy się 10 września we Wrocławiu?

Tomasz Adamek:

Z mistrzem wagi ciężkiej prestiżowej organizacji WBC. I zamierzam mu ten tytuł odebrać.

Witalij Kliczko ma dwa metry wzrostu, nokautujące uderzenie z obu rąk i 44 walki w tej kategorii. Dla pana to będzie dopiero siódma konfrontacja z ciężkimi bokserami. Nie za wcześnie na tak poważne wyzwanie?

Nie ma sensu czekać, bo lata lecą, a taka propozycja może się nie powtórzyć. Nigdy nie bałem się wyzwań i źle na tym nie wychodziłem. Ze złamanym nosem podjąłem się walki o mistrzowski pas WBC w wadze półciężkiej z Australijczykiem Paulem Briggsem i po krwawej wojnie wygrałem. Później, choć mi odradzano, zmieniłem kategorię na wyższą, przeprowadziłem się do USA i pokonałem Steve'a Cunninghama, odbierając mu pas IBF. Kiedy przechodziłem do wagi ciężkiej, pukano się w czoło, a ja wciąż wygrywam. Mam świadomość, że Kliczko to najtrudniejsza przeszkoda na drodze do celu, jakim jest mistrzowski tytuł w trzeciej już kategorii wagowej, ale ja wierzę w siebie i w pracę, którą wykonałem pod okiem Rogera Bloodwortha.

Reklama
Reklama

W górach Poconos do największych zwycięstw przygotowywał się Lennox Lewis. Jest jakaś magia w tym miejscu?

Mieliśmy tu z Rogerem święty spokój, a to najważniejsze. A ponieważ to tylko niecałe dwie godziny drogi do domu w Kearny, to czasami wpadałem na weekend, by zobaczyć żonę i córki. Robota była ciężka, a sparingpartnerzy, Malik Scott i Deontay Wilder – wymagający. Ten drugi to medalista z Pekinu. Ma 2 metry wzrostu i uważany jest za nadzieję amerykańskiego boksu zawodowego. Dobry chłopak, ale brakuje mu jeszcze doświadczenia. Oni już pojechali do domu, ja w piątek kończę zgrupowanie, ale wrócę tu jeszcze na kilka dni i posiedzę do środy. Tego dnia wieczorem wsiadam w samolot do Polski, wraz z Rogerem i Ziggym Rozalskim. Lecą z nami też żony, moja i Ziggy'ego, ale córki zostają w domu.

Jest pan mocniejszy niż przed ostatnią walką z Kevinem McBride'em?

Śmieją się, że urosłem. Ważę około setki, faktycznie jestem silniejszy i bardziej dynamiczny niż wtedy. I bardzo dobrze czuję się w tej nowej skórze. Obniżyłem pozycję, lepiej ruszam głową, do tego to miękkie chodzenie w ringu. To już inny Adamek, który wie, że w wadze ciężkiej nie może dostawać tylu ciosów, co kiedyś.

A jak pana ocenia Bloodworth?

Twierdzi, że każda godzina czyni mnie lepszym. W walce z Kliczką nie mogę sobie pozwolić na błąd. Muszę narzucić tempo, którym go zmęczę. I nawet przez chwilę nie stać w miejscu.

Reklama
Reklama

Kliczko mówi, że pana znokautuje.

Każdy ma prawo mówić, co chce. To takie mydlenie oczu.

Modli się pan często przed tym pojedynkiem?

Jak zawsze, ale nie ze strachu.

A jak w Poconos trzy dni temu zatrzęsła się ziemia, to się pan bał?

Pierwszy raz przeżyłem trzęsienie ziemi. Wyskoczyliśmy z Rogerem z domu, on od razu wiedział, o co chodzi. Przeżył takie w Kalifornii chyba z pięć razy.

Reklama
Reklama

Pana kibice wierzą, że 10 września to ring zadrży po pana ciosach.

Gdybym i ja nie wierzył, nie zdecydowałbym się na ten pojedynek.

 

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama