Reklama
Rozwiń

Socrates, myśliciel z boiska

Do sportu nie pasował. Bardziej interesowały go polityka, filozofia i medycyna. Brazylia straciła kogoś więcej niż tylko genialnego piłkarza

Publikacja: 11.12.2011 00:01

Socrates, myśliciel z boiska

Foto: AFP

Był kapitanem ostatniej reprezentacji Brazylii, którą kibice nie tylko kochali za wyniki, ale podziwiali za grę. W 1982 roku prowadził wielką drużynę w mistrzostwach świata. Brazylia nie zdobyła wtedy tytułu, odpadła po przegranym 2:3 meczu z Włochami, gdy do awansu do półfinału wystarczał jej nawet remis. Ale została zapamiętana jako piękny przegrany. W dużej mierze dzięki Socratesowi. Nie faulował, przy 193 centymetrach wzrostu poruszał się z gracją, a jednocześnie był bardzo skuteczny. Słynął z zagrań piętą. – On lepiej grał w piłkę tyłem niż inni przodem – mówił o nim Pele.

W reprezentacji wystąpił w 63 spotkaniach, strzelił 25 goli. Na mundialu w 1986 roku grał w spotkaniu przeciwko Polsce wygranym 4:0. Nosił długą brodę, a na głowie opaskę z napisem „justice”. Wykreował wizerunek buntownika, kochały go kobiety.

Historia Socratesa nie jest historią chłopca z faweli, który dzięki piłce nie stoczył się na dno. Mówił, że do futbolu trafił przypadkiem. Jeszcze w trakcie gry zaczął studiować medycynę, po zakończeniu kariery został pediatrą, ale pracował w klinice sportowej.

Ojciec podsuwał mu książki, znał dzieła większości starożytnych filozofów, fascynowali go jednak bardziej ci współcześni, którzy mieli odwagę myśleć inaczej i próbowali zmieniać świat. Podziwiał Che Guevarę, jednemu z ośmiu synów dał na imię Fidel. Inspirowały go utwory Johna Lennona. U siebie w kraju chciał demokracji, dlatego w Brazylii tamtych czasów, rządzonej przez wojskową juntę, czuł się źle. Małą demokrację wprowadził w swoim klubie - Corinthians.

To był jeden z pierwszych przyczółków walki o zmianą systemu. Piłkarz krok po kroku zmuszał kierownictwo klubu, by o wszystkim, co dzieje się wewnątrz, decydowali pracownicy. Pod głosowanie przedkładano na początku drobne sprawy: godziny treningów, sposoby podróżowania na mecze. Później Corinthians rządzone było już w pełni demokratycznie. Głos piłkarza ważył tyle samo, ile głos trenera czy pracownika administracji.

Drużyna Corinthians wyszła na mecz w dniu wyborów z napisem „demokracja” na koszulkach. Protest przeciw generałom wymagał odwagi. Socrates nigdy nie bał się swoich przekonań politycznych, chodził na wiece i protesty, przemawiał do milionów. Przyjaźnił się z liderami opozycji, z którymi później świętował zmiany. To była chodząca charyzma – tak na boisku, jak i poza nim.

Karierę kończył w 1989 roku. Podzielił ją między Botafogo, Corinthians, Flamengo i Santos. Przez sezon występował także we włoskiej Fiorentinie. Kiedy przestał grać, zaczął pisać felietony, został też gwiazdą telewizji. Zawsze popierał piękny futbol, łajał reprezentację Brazylii bez litości – nawet gdy jego brat Rai w 1994 roku zostawał mistrzem świata. Na ostatnim mundialu kibicował Hiszpanii, bo drużyna Dungi była zaprzeczeniem jego filozofii gry. – Wygrywanie nie jest najważniejsze. Futbol to sztuka i powinna być kreatywna. Gdyby Vincent van Gogh, tworząc wiedział, jak zostanie sławny, jego dzieła pewnie nigdy by nie powstały. Musisz cieszyć się tworzeniem sztuki i nie myśleć o zwycięstwie – tłumaczył.
Dla Associated Press opisywał ostatnią Copa America w 2011 roku. O futbolu było tam niewiele. – W tym turnieju nie chodzi o grę. Przede wszystkim to walka psychologiczna, gdzie cechy ludzkie są najważniejsze – pisał. Reszta była głównie o ekonomii i polityce Ameryki Południowej.

Socrates miał ludzkie słabości. Palił nawet kilka paczek dziennie i podobno dzięki temu zachowywał taki spokój na boisku. Myślał, że umrze na raka płuc, ale bardziej zabójczy od nikotyny był alkohol. Nie znał hamulców, bo nigdy się nie upijał. Zmarł tydzień temu w szpitalu po wstrząsie septycznym.

Był kapitanem ostatniej reprezentacji Brazylii, którą kibice nie tylko kochali za wyniki, ale podziwiali za grę. W 1982 roku prowadził wielką drużynę w mistrzostwach świata. Brazylia nie zdobyła wtedy tytułu, odpadła po przegranym 2:3 meczu z Włochami, gdy do awansu do półfinału wystarczał jej nawet remis. Ale została zapamiętana jako piękny przegrany. W dużej mierze dzięki Socratesowi. Nie faulował, przy 193 centymetrach wzrostu poruszał się z gracją, a jednocześnie był bardzo skuteczny. Słynął z zagrań piętą. – On lepiej grał w piłkę tyłem niż inni przodem – mówił o nim Pele.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku