Kandydatów było dwóch, Kevin Johnson (wytrzymał 12 rund z Witalijem Kliczką) i Chambers. Wybór tego drugiego gwarantuje ciekawszy pojedynek, oczywiście jeśli 30-letni „Szybki Eddie" będzie w takiej formie jak wtedy, gdy nieoczekiwanie pokonał dwumetrowego Aleksandra Dimitrenkę i zapewnił sobie prawo walki o tytuł WBO z Władymirem Kliczką.
„Szybki Eddie" jest pięć lat młodszy od „Górala", 2 centymetry niższy, obaj mają taki sam zasięg rąk (191 cm) i ważą około 100 kg. Ich atutem jest szybkość, mankamentem brak nokautującego uderzenia. Chambers z 35 wygranych pojedynków 18 skończył przed czasem (Adamek z 45 – 28). Amerykanina pokonali tylko Aleksander Powietkin i młodszy Kliczko, a na liście tych, z którymi wygrał są Ross Puritty (przed laty wygrał z Władymirem), Robert Hawkins, Calvin Brock, Dominik Guin i były mistrz WBC Samuel Peter.
Chambers oglądał wygrany pojedynek Adamka z Nagy Aguilerą, był na Brooklynie. Wierzy, że 16 czerwca zwycięży i znów znajdzie się wśród najlepszych. Adamek myśli podobnie. Najpierw pokona cenionego w USA Chambersa, jesienią kogoś jeszcze lepszego, a wiosną 2013 stanie w ringu z młodszym Kliczką. – Wierzę, że zdobędę trzeci pas w trzeciej kategorii, to moje przeznaczenie – mówi od chwili, gdy zdecydował się walczyć w wadze ciężkiej. I nie zmieniła tego podejścia porażka z Witalijem Kliczką we Wrocławiu.
W walce z Aguilerą Adamek pokazał dobrą formę i efektowne kontry. W starciu z Chambersem czeka go jednak znacznie trudniejsze zadanie. To będzie pojedynek podobny do tego z Jasonem Estradą, w lutym 2010. Wtedy Adamek wygrał nieznacznie, ale by pokonać Chambersa, musi być lepszy, najszybszy w karierze, bo czeka go zapewne 12 rund zaciętej wojny.