- Poza ringiem to dżentelmeni, wyjątkowo mili ludzie - mówi o nich Ziggy Rozalski, współpromotor, wraz z Main Events, sobotniego widowiska w Prudential Center w Newark. - Ale w ringu będzie wojna, obaj wiedzą o co walczą, przegrany musi kupić sobie wędkę i jechać na ryby - żartuje w swoim stylu Ziggy, który wie, że Adamka czeka ciężkie zadanie.
Co do pierwszej części wypowiedzi zgoda: kiedy Adamek spotyka się z Chambersem na konferencjach prasowych nie ma złej krwi. Wypowiadają się o sobie z szacunkiem, „Szybki Eddie"może podobnie jak „Góral" bez końca opowiadać na dziesiątki pytań. Chambers jest niższy, szczuplejszy i lżejszy, to widać na pierwszy rzut oka, nie musi stawać na wagę. Nie wygląda na boksera wagi ciężkiej, a przecież kilka lat temu pokonał dwumetrowego Aleksandra Dimitrenkę.
Czy przegrany w Newark musi kupić sobie wędkę, jak sugeruje Ziggy?. Jeśli przegra po pięknej, równej walce, to nie, będzie miał propozycje. Ale na razie obaj myślą tylko o wygranej.
- Wiem, że Adamek jest twardzielem, ale Kliczko złamał mu psychikę i ja zrobię, to samo. Od pierwszego gongu będę dominował. To nie przypadek, że w gronie moich sparingpartnerów byli pięściarze występujący trzy kategorie niżej. Jeśli ich trafiałem, to będę też trafiał Adamka - Chambers mówi to z rozbrajającym uśmiechem.