Mam nadzieję, że wrócicie

Tramwajem 25 jeździłem przez cztery lata do liceum. Wysiadałem na rondzie Waszyngtona i później spacerkiem ulicą Francuską, czasami z postojem na belgijskie frytki w Renesansie, dochodziłem na zajęcia

Aktualizacja: 02.07.2012 03:03 Publikacja: 02.07.2012 03:02

Dziwne to uczucie wyjść z domu na półfinał mistrzostw Europy godzinę przed pierwszym gwizdkiem i rzucić w drzwiach: „Będę przed północą". Dziwne wejść na swoją Francuską i zobaczyć, że nie jest już tylko moja. Dziwne, ale bardzo miłe. Saska Kępa była jeszcze piękniejsza niż zwykle, Niemcy, Portugalczycy, Grecy, Rosjanie i Włosi dodali jej barw oraz emocji. Powtarzali, że czują się jak w domu. Chodniki nagle zrobiły się szerokie i równe, okryty sławą kebab na rogu Zwycięzców doczekał się mocnej konkurencji.

Pomagać chcieli wszyscy, nie tylko wolontariusze, bariera językowa nie stanowiła problemu, liczyły się dobre chęci. Sam też wczułem się w rolę gospodarza. No bo jak tu przejść obojętnie w moim mieście, gdy grupka zagubionych Japończyków czuje się w nim tak jak ja w Tokio?

Największy skok cywilizacyjny dokonał się w głowach Polaków

Największy skok cywilizacyjny dokonał się w głowach Polaków. Przestali czuć się jak ubodzy krewni Zachodu, pokazali swój kraj i pokazali, jak potrafią być z niego dumni – na wesoło. A po tym, jak zachowali się wobec gości, mogą jechać za granicę na wakacje i wymagać w rewanżu tego samego.

Pytali mnie znajomi: „Michał, tak wygląda twój świat, kiedy wyjeżdżasz na mistrzostwa Europy czy świata?". Cmokali z zazdrością, że przeżywam to częściej niż oni, ale odpowiadałem, że atmosfera w turnieju w Polsce naprawdę była wyjątkowa.

Byłem w Austrii, Szwajcarii, Niemczech, RPA i kiedy przyszła kolej na nas, nawet przez chwilę nie wątpiłem, że goście zakochają się w Polsce. Tylko Sol Campbell myślał, że od nas można wrócić w trumnie. Swoją wypowiedzią Anglik zrobił to samo co brytyjskie media przed meczem na Wembley, nazywając Jana Tomaszewskiego klaunem. Nikogo nie trzeba było już motywować. Irlandczycy wyjechali od nas kilka dni po tym, jak odpadli z turnieju, bo zasiedzieli się barach. Czesi, chociaż rywale grupowi Polaków, dopingowani byli lepiej niż u siebie, bo z własnymi kibicami są w konflikcie. Niemcy w Gdańsku naprawdę czuli się jak w domu. Portugalię kochała cała Opalenica, a w Wieliczce po półfinale na Włochów czekały setki ludzi.

Szejkowie z Al-Dżaziry na razie zainteresowali się mieszkaniami w Warszawie, tak im się spodobała, ale przecież niewykluczone, że ktoś bogaty zorientuje się, ile w Polsce pieniędzy można wyjąć z kieszeni kibiców, jeśli da im się towar pierwszej jakości, a nie wyrób czekoladopodobny.

Na moście Poniatowskiego pobiło się kilkadziesiąt osób i zrobiono z tego wielką aferę. Na każdym wielkim turnieju, na którym byłem, na rynku latały krzesła, na jednym zabito policjanta, awantury przy takim tłumie i alkoholu nigdy nie uda się uniknąć. Po meczu Niemców z Grekami trafiłem pod pomnik Neptuna. Był środek nocy, a ciężko było znaleźć miejsce, by chociaż przez chwilę odsapnąć. W jednym z barów siedziała grupka Niemców, która zorientowała się, że w ich kierunku idzie grupa ubranych na czarno chłopców bez karków. Herszt polskiej bojówki stanął przed restauracją, podniósł ręce w górę i pokierował chórem kolegów. Krzyknęli: „Lukas Podolski", dostali brawa, ukłonili się i pomachali, pozdrawiając gości.

Tata, który zabierał mnie kiedyś na Stadion Dziesięciolecia na sanki, po meczu z Grecją długo dochodził do siebie. Trudno mu było uwierzyć, że to u nas. Był na Narodowym trzy godziny przed pierwszym gwizdkiem i po prostu patrzył. Ciekawe, czy profesor Paweł Orzechowski, który zabierał nas w liceum na miesięczne wycieczki autokarowe po Europie i uczył, co to różnorodność oraz tolerancja, ucieszył się, że Europa przyjechała teraz do niego, na Paryską. Pewnie mu nawet hałas nie przeszkadzał.

Dziwne to uczucie wyjść z domu na półfinał mistrzostw Europy godzinę przed pierwszym gwizdkiem i rzucić w drzwiach: „Będę przed północą". Dziwne wejść na swoją Francuską i zobaczyć, że nie jest już tylko moja. Dziwne, ale bardzo miłe. Saska Kępa była jeszcze piękniejsza niż zwykle, Niemcy, Portugalczycy, Grecy, Rosjanie i Włosi dodali jej barw oraz emocji. Powtarzali, że czują się jak w domu. Chodniki nagle zrobiły się szerokie i równe, okryty sławą kebab na rogu Zwycięzców doczekał się mocnej konkurencji.

Pozostało 86% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?