Cel w Londynie jest tylko jeden

Polacy pokonali Argentynę 3:0 (25:19, 25:23, 25:16) i wygrali X Memoriał im. Huberta Wagnera

Publikacja: 23.07.2012 01:34

Zbigniew Bartman

Zbigniew Bartman

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Chyba nikt się nie spodziewał, że niedzielne spotkanie pójdzie drużynie Andrei Anastasiego tak łatwo. Argentyńczycy to nie jest światowa potęga, ale jednak zespół, który regularnie występuje w Lidze Światowej i potrafi nawiązać równorzędną walkę z każdym.

Z Polską nie potrafili. Przegrali gładko w trzech setach, w żadnym nie trzeba się było przesadnie martwić o wynik.

Świetnie zagrał Michał Kubiak, zastępujący w podstawowym składzie Bartosza Kurka. Kubiak udowodnił po raz kolejny, że polska drużyna ma znakomitych zmienników na tej pozycji.

Bardzo dobrze rozgrywał Łukasz Żygadło (najlepszy zawodnik na tej pozycji w całym turnieju), który chyba ostatecznie wygrał rywalizację z Pawłem Zagumnym, a Marcin Możdżonek pokazał, że po kontuzji kostki nie ma już praktycznie śladu. Anastasi wystawił go w składzie od początku spotkania, żeby kapitan sam mógł się o tym przekonać.

Możdżonek pokazał sobie i kibicom, że jest gotowy na igrzyska, a po spotkaniu powiedział o grze drużyny, że gdy już się rozpędziła, to później samo poszło. Przestrzegał jednak przed zbyt szybkim rozdzielaniem olimpijskich medali. Trudno jednak nie być optymistą po Memoriale Huberta Wagnera. Trzy dni w Zielonej Górze to była próba generalna przed igrzyskami i wypadła okazale.

Momentami widać było, że Anastasi zaaplikował Polakom  bardzo ciężkie treningi siłowe.  Reakcje bywały o moment spóźnione, nogi nieraz nie niosły tak szybko jak chciałaby głowa,  blok nie przesuwał się tak szybko, jak do tego przyzwyczaił kibiców i przeciwników. Ale to wszystko nie przeszkodziło w odniesieniu trzech efektownych zwycięstw.

Najciężej było w sobotę, w meczu z Niemcami.  Pierwszy set rozstrzygnął się na przewagi, trzeciego rywale zdołali nawet wygrać, ale w końcu musieli się ugiąć.

Jeśli tak Polacy grają, gdy doskwierają im jeszcze bolące mięśnie, to na Londyn trzeba patrzeć z dużym optymizmem. Z zachwytami nie do końca chce się zgodzić Anastasi, który chociaż liczy  na medal, to tradycyjnie już zaczął narzekać, ale on nawet po najlepszym meczu wyszukuje w grze słabe punkty.

W niedzielę pochwalił tylko realizację założeń taktycznych, reszta nie wywołała na jego twarzy specjalnego uśmiechu. Widocznie taka jest jego recepta na sukces.

Na igrzyskach może narzekać do woli, byleby tylko efekt był taki sam, jak we wszystkich turniejach, w których ostatnio grała Polska.

Pierwszy mecz w Londynie już w niedzielę i od razu chyba najtrudniejszy w grupie – z Włochami.

Jeśli uda się go wygrać, to potem ani Argentyna, ani rozbita i skłócona Bułgaria nie będą straszne. Grupowych słabeuszy, czyli Wielkiej Brytanii i Australii, nikt nie traktuje poważnie.

Dziś w Warszawie w Centrum Olimpijskim siatkarze złożą przysięgę, a potem odlatują do Londynu.  Oby zostali tam aż do 12 sierpnia.

Argentyna – Niemcy 1:3,

Polska – Iran 3:0,

Iran – Argentyna 2:3,

Polska – Niemcy 3:1,

Niemcy – Iran 3:0,

Polska – Argentyna 3:0.

 

1. Polska    3    9    9:1

2. Niemcy    3    6    7:4

3. Argentyna    3    2    4:8

4. Iran    3    1    2:9

Chyba nikt się nie spodziewał, że niedzielne spotkanie pójdzie drużynie Andrei Anastasiego tak łatwo. Argentyńczycy to nie jest światowa potęga, ale jednak zespół, który regularnie występuje w Lidze Światowej i potrafi nawiązać równorzędną walkę z każdym.

Z Polską nie potrafili. Przegrali gładko w trzech setach, w żadnym nie trzeba się było przesadnie martwić o wynik.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie
Sport
Czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o sporcie? Jest apel do prezydenta