Lubię grzebać przy swoim aucie. Wszystkiego nauczył mnie tata, teraz radzę sobie sama. Naprawiam większość rzeczy. Ostatnio musiałam wymienić skrzynię biegów i się udało. Moją pasją są też rajdy WRC. No i od niedawna kitesurfing. Potrzebowa- łam czegoś nowego, żeby oderwać się myślami od treningów. Zaczęłam się uczyć rok temu, wcześniej zobaczyłam to w telewizji i pomyślałam: „Wow, ale to jest piękny sport".
Nie korci panią, żeby wystartować w rajdzie samochodowym?
Siedziałam już za kierownicą rajdowego samochodu, nie WRC, ale trochę słabszego. Jeździ się świetnie, miałam możliwość jazdy po szutrze latem i po lodzie zimą. Wrażenia są niesamowite.
W domu to chyba nie lubi pani siedzieć.
Pojęcie względne. Rzadko bywam.
Wasz trening składa się z trzech części. Zajęć fizycznych, specjalistycznych i mentalnych. Na czym polega u pani ta trzecia część?
Lubię posiedzieć przed zawodami, bo podczas strzelania i tak dużo się nastoję. Staram się zrelaksować w pokoju przed finałem, spokojnie, w ciszy poczekać aż przyjdą inne dziewczyny. W głowie dzieje się niewiele. To specyficzna dyscyplina. Nie ma walki bezpośredniej, na przykład w biegach reaguje się na to, co zrobi przeciwnik, a tutaj zmagamy się z własnymi słabościami. Powtarzam sobie, że muszę tylko zrobić to, co codziennie na treningach. Kilku rzeczy musiałam dopilnować, bo mięśnie inaczej reagowały, ale generalnie to schemat. Czasami mam tak, że po trzech miesiącach wpadam na pomysł, co zrobiłam źle. Tak było po mistrzostwach świata w 2008 roku, w jakiejś prozaicznej sytuacji wpadłam na to, gdzie popełniłam błąd. I wiem, że nie mogę go powtórzyć.
Trener Andrzej Kijowski tłumaczył, że na każdym treningu pracujecie nad szczegółami, np. nad powolnym ruchem palca wskazującego. Nad czym pracowała pani tuż przed igrzyskami?
Nad prawą nogą. Na pewno zauważyliście, że strzelam na jednej nodze, to nie jest mój wymysł, taką mam budowę ciała. Prawa noga stabilizuję postawę, trzeba było ustawić ją pod odpowiednim kątem. Pozwolić jej zrobić wszystko samemu. Kiedy jest nauczona, zachowuje się jak trzeba.
Brzmi jak czarna magia.
Strzelectwo jest bardzo skomplikowane. Na sukces składa się dużo elementów.
Komuś dostaje się za to, że podczas zawodów musi być pani taka spokojna?
Nie mam męża, dzieci ani ochoty, by krzywdzić kogoś za mój słabszy dzień. Jak jest naprawdę źle, a emocji za dużo – idę sobie pokrzyczeć.
Dlaczego pani kontrola antydopingowa po finale trwała trzy godziny?
Poszłam do toalety tuż przed zawodami. Później dawali mi soki, wodę. Piwa nie mogli, bo mamy do czynienia z bronią i jest to zabronione.
—rozmawiał w Londynie Michał Kołodziejczyk