– Bez was ten mecz nie ma sensu. Kupcie bilet, przyjdźcie na stadion, wygrajmy razem – apelował kilka dni temu do kibiców w krótkim filmie kapitan Milanu Massimo Ambrosini. – Teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy waszego wsparcia – dodał jego 19-letni kolega Stephan El Shaarawy.
Do środy zajętych było tylko 55 z 80 tys. miejsc na stadionie (23 tys. to karnety). Jak zauważa wiceprezydent Milanu Adriano Galliani, tak niska sprzedaż to efekt kryzysu ekonomicznego i słabej postawy drużyny. Milan w sześciu meczach ligowych zdobył tylko siedem punktów, jedyne zwycięstwo na San Siro (2:0 nad Cagliari) oglądało zaledwie 28 tys. widzów, najmniej odkąd w 1986 roku klub przejął Silvio Berlusconi.
Kibicom nie podoba się też polityka transferowa. Sprzedaż Zlatana Ibrahimovicia i Thiago Silvy do PSG była potężnym zastrzykiem finansowym, ale zostawiła wyrwę w ataku i defensywie. Króla strzelców i najlepszego obrońcę Serie A zastąpić łatwo się nie da. A przecież odeszli również Mark van Bommel, Gennaro Gattuso, Clarence Seedorf i Antonio Cassano.
Ten ostatni wybrał Inter. – Z Milanem zdobyłem mistrzostwo, miałem wspaniały kontakt z kolegami, a z asystentem trenera Mauro Tassottim wciąż rozmawiam co dwa, trzy dni. Ale marzyłem o grze w Interze. Tu każdy sprawia, że czuję się ważny – mówi Cassano, który zamienił się miejscami z Giampaolo Pazzinim. – Zostałem wyrzucony – żali się nowy napastnik Milanu. – Na pierwszym powakacyjnym treningu w Interze usłyszałem, że jestem zawieszony i nie wystąpię nawet w meczach towarzyskich.
W Milanie Pazzini gra. Tylko on i El Shaarawy strzelali do tej pory w lidze bramki. Powinni też zacząć niedzielne spotkanie, które może dać odpowiedź, czy zespół kryzys ma już za sobą. Zwycięstwo w Sankt Petersburgu pozwala tak myśleć, choć trzeba pamiętać, że równie dobrze Milan mógł wrócić z Rosji bez punktów, gdyby nie znakomite interwencje Christiana Abbiatiego. – Nie czytam gazet i nie sprawdzam, czy jestem chwalony, czy krytykowany. Znam swoją wartość i skoro gram w tym klubie już od jakiegoś czasu, to znaczy, że chyba się do tej pracy nadaję – rzucił po meczu Ligi Mistrzów z Zenitem (3:2) bramkarz Milanu. A Galliani ma nadzieję, że w końcu ucichną plotki o zwolnieniu Massimiliano Allegriego.