Igrzyska nad Tamizą zorganizowano pod hasłem tworzenia wielkiego olimpijskiego dziedzictwa, ale widać, że to dzieło naprawdę dopiero się zaczyna. Na terenach zawodów rządzą znów budowlańcy. Jedni sprzątają po sportowcach i widzach, drudzy zaczynają przebudowę Parku Olimpijskiego.
Jeszcze stoją ściany hali koszykarskiej, która miała 12 tysięcy miejsc. Środek już niemal nie istnieje, krzesełka wymontowano, rusztowania też. Kosztowała 42 mln funtów szterlingów, ma całkowicie zniknąć z parku za pięć tygodni. Miała polecieć w paczkach do Rio de Janeiro i tam czekać na swój czas, jakby symbol ciągłości igrzysk, ale nie poleci. Wykonawca stalowej struktury nie chce wysyłać jej statkiem za ocean, Brazylijczycy nie chcą innego wykonawcy. Więc hala w kawałkach będzie leżakować w Wielkiej Brytanii. Gdzie i po co – nie wiadomo.
Na zwolnionym miejscu ma powstać osiedle, 800 mieszkań, 10 procent z 8000, jakie są w planach na następne dwie dekady.
Park Olimpijski znów wygląda jak plac budowy, wypełniony skrzyżowaniami piaskowych dróg, po których jeżdżą koparki i dźwigi. W zaprojektowanym przez sławną Zahę Hadid centrum pływackim (kosztowało 269 mln funtów) z trybunami na 17,5 tys. widzów, robota wre. Główny olimpijski basen ma być udostępniony londyńczykom, ale na razie ogrodzony jest stalowymi barierkami, na których widać napisy: „Nie pływać". Pod ścianami leżą słupki startowe z logo Paraolimpiady. W basenie jest trochę wody, by zachować funkcjonowanie systemu. Z obiektu usunięto „skrzydła" – dwie tymczasowe trybuny z krzesełkami (15 tys. miejsc). Są już ślady nowego życia: nowa recepcja, która poprowadzi do dwóch 50-metrowych basenów, które można będzie dzielić zależnie od potrzeb uczniów, amatorów relaksu i profesjonalnych sportowców. Widać zarysy przyszłej sali gimnastycznej, kawiarni i świetlicy. Nie będzie zjeżdżalni ani maszyny do robienia fali, bo zostały uznane za drogie. Otwarcie – wiosną 2014 roku, jak cała południowa część parku.
Z pobliskiej areny do rozgrywek piłki wodnej został już tylko stalowy szkielet. Stadion do hokeja zniknął bez śladu, razem z otoczeniem, sklepikami i tymczasowymi restauracjami. W zagłębieniu terenu, które goście igrzysk wykorzystywali na miejsce pikników, jeszcze widać zużyte butelki. Wiele parkowych drzew owinięto ochronną folią, to zabezpieczenie przed zimą i ciężarówkami. Z przejścia na Stadion Olimpijski zniknęły charakterystyczne, trójbarwne płytki. Budynek olimpijskiego centrum nadawczego właśnie przejął British Telecom. Firma uruchomiła własny kanał sportowy, to początek działalności w projekcie iCity, który ma doprowadzić do tego, by park był także miejscem generowanie wzrostu gospodarczego stolicy. Uda się BT – może uda się innym.