Wdowczyk, dzisiaj 50-letni mężczyzna, był lewym obrońcą, na tyle dobrym, że rozegrał 53 mecze w reprezentacji Polski. Był zawodnikiem Gwardii Warszawa, Legii, Celtiku Glasgow i Reading. Potem jako trener w roku 2000 zdobył tytuł mistrza Polski z Polonią a sześć lat później z Legią.
W roku 2008 Wdowczyk został zatrzymany przez CBA. Zarzucono mu udział w aferze korupcyjnej, która wtedy rozlewała się po polskim futbolu. Wydział Dyscypliny PZPN odebrał mu licencję trenerską na siedem lat. Ponieważ przyznał się do winy i dobrowolnie poddał karze, sąd skazał go na trzy lata więzienia w zawieszeniu na pięć, grzywnę i trzyletni zakaz pracy w sporcie. Teraz wszystkie te kary upłynęły i Wdowczyk może zaczynać nowe życie.
To jest podobno bardzo dobry trener. Tak mówią ci wszyscy, z którymi pracował. Dobrych trenerów nie mamy w nadmiarze, więc każdy się przyda. Skoro Wdowczyk odcierpiał za popełnione winy, to powinien mieć szansę powrotu do pracy.
W aferze korupcyjnej skazano wielu piłkarzy, trenerów, sędziów, ich obserwatorów i działaczy. Ale mam też nieodparte wrażenie, że wielu nie skazano, bo mieli więcej szczęścia niż Wdowczyk i nie dali się złapać. Na moje oko, starszego już człowieka, który ma do czynienia z piłką od pół wieku, tylko nieliczni ludzie futbolu nie otarli się o korupcję. I do dziś między sobą dobrze się dogadują, bo podobnie myślą i mówią tym samym językiem. Tylko forma jest inna - skończył się czas chałupników, jak „Fryzjer", zaczął czas bukmacherów i agentów piłkarzy.
Wdowczyk nie był kozłem ofiarnym, nie cierpiał za winy cudze, tylko swoje. Odcierpiał i powinien mieć drugą szansę.