Piekło i niebo

Zdobyć najgłębszą jaskinię świata i najwyższą górę świata – takie wyzwanie podjął ratownik GOPR z Cieszyna, Grzegorz Michałek. Nikt przed nim tego nie zrobił

Publikacja: 15.04.2013 13:46

Piekło i niebo

Foto: Flickr

Wszyscy ludzie gór potwierdzają, że wspinają się, bo samo istnienie szczytów to już jest wystarczające wyzwanie. Projekt „Heaven and Hell" (Niebo i piekło) powstał w głowie Grzegorza Michałka także z innych powodów. To powrót do trochę zapomnianej klasyki himalaizmu i speleologii, do czasów, w których ważniejsza od samego rekordu, czy oryginalności wyczynu była górska przygoda, pokazanie siły, umiejętności i odwagi w każdych warunkach, ale bez przekraczania granic rozsądku i bez wyjątkowej specjalizacji.

Dobrymi pretekstami do tej wyprawy, a właściwie dwóch wypraw, stała się 60. rocznica powstania Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i 60. rocznica zdobycia Mount Everestu. Przy okazji pomysłodawcy chcą przypomnieć, że warto oddać 1 procent podatku na działalność GOPR (za pośrednictwem Fundacji Wspierania Ratownictwa Górskiego, Sportu oraz Działalności Charytatywnej RADAN), że te pieniądze oznaczają szkolenia ratowników, nowy sprzęt, inwestycję w infrastrukturę, inaczej mówiąc, zwiększają bezpieczeństwo w górach.

Pomysł jest z założenia prosty. „Piekło" to najgłębsza jaskinia świata – Jaskinia Krubera, zwana Jaskinią Wronią w Masywie Arabika w północno-zachodniej Gruzji. Tę część działania ekipa ma za sobą. Grzegorz Michałek, Tomasz Piprek i Maciej Kwiatkowski stanęli na suchym dnie Jaskini Wroniej 13 sierpnia 2012 roku. Osiągnęli poziom -2080 m.

Dziennik wyprawy przypomina najważniejsze chwile: 10 sierpnia – wejście do jaskini, nocleg na głębokości -1200 m; 11 sierpnia – transport worów 400 m głębiej; 12 sierpnia – biwak na głębokości –1600 m; 13 sierpnia – dotarcie do celu wyprawy; potem kilka dni mozolnego powrotu wstrzymanego przez duże opady deszczu, jeszcze kilka noclegów w jaskini i wreszcie 19 sierpnia wyjście na powierzchnię.

„Niebo" to oczywiście Mount Everest, najwyższy szczyt Ziemi o wysokości 8850 m. Ta wyprawa, pod hasłem „Pierwszy człowiek–Polak– ratownik" Everest 2013, właśnie zaczęła się na początku kwietnia. Nietrudno zauważyć, że połączenie obu wyczynów da różnicę wysokości 10930 m, takiej deniwelacji nie osiągnął jeszcze żadnej człowiek. I to jest ten wyczyn, który dodaje smaku przygodzie, choć nie jest jedynym celem.

W Himalaje Grzegorz Michałek poleciał z Ryszardem Głowackim. 11 kwietnia dotarli do stolicy Nepalu – Katmandu, dwa dni później po raz pierwszy zobaczyli Everest z bazy w Namche Bazar (3340-3380 m). Obaj wspinacze solidnie przygotowują się do zdobycia wielkiej góry, ale na razie to czas aklimatyzacji i pierwszych treningowych wejść na wysokości powyżej 4000 m. Trzeba dodać, że obaj, jako ratownicy górscy, podjęli wyzwanie zgodne z duchem całego przedsięwzięcia – wejdą na Mount Everest z klasycznym sprzętem ratowniczym, detektorem, sondą, łopatą. Warto im kibicować.

„Rz" jest patronem medialnym wyprawy. Patronuje jej także Minister Sportu i Turystyki, Naczelnik GOPR, pomaga miasto Gliwice. Więcej informacji na oficjalnej stronie internetowej: www.kagb.pl/hh/

Wszyscy ludzie gór potwierdzają, że wspinają się, bo samo istnienie szczytów to już jest wystarczające wyzwanie. Projekt „Heaven and Hell" (Niebo i piekło) powstał w głowie Grzegorza Michałka także z innych powodów. To powrót do trochę zapomnianej klasyki himalaizmu i speleologii, do czasów, w których ważniejsza od samego rekordu, czy oryginalności wyczynu była górska przygoda, pokazanie siły, umiejętności i odwagi w każdych warunkach, ale bez przekraczania granic rozsądku i bez wyjątkowej specjalizacji.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium