Można na nie odpowiedzieć innym pytaniem: a dlaczego żaden polski klub nigdy nie zdobył europejskiego pucharu, natomiast polscy piłkarze wygrywali je w obcych barwach? Bo nasi piłkarze bywają wybitni, ale kluby są za słabe. Wisła, Legia, Lech nie mają tyle pieniędzy co Bayern, Borussia, Real i Barcelona. Nie mają pieniędzy, więc nie mogą sprowadzać najlepszych piłkarzy i trenerów. A to przecież oni decydują o wynikach.
Jedynym polskim piłkarzem z pola, który zdobył Puchar Mistrzów był Zbigniew Boniek. Wygrał w barwach Juventusu. Inni triumfatorzy: Józef Młynarczyk (FC Porto, 1987), Jerzy Dudek (Liverpool, 2005), Tomasz Kuszczak, rezerwowy w Manchesterze Utd., 2008) byli bramkarzami.
Boniek grał fantastycznie w Juventusie i w reprezentacji. Nikt do niego nie miał pretensji, że we Włoszech pracuje, a kiedy zakłada polską koszulkę to się obija. Ale jego partnerami w drużynie narodowej byli wielcy gracze: Grzegorz Lato, Włodzimierz Smolarek, Władysław Żmuda, Andrzej Szarmach, Andrzej Buncol, Waldemar Matysik, Dariusz Dziekanowski, Jan Urban, Jan Furtok. Same polskie gwiazdy lat osiemdziesiątych. Każdy z nich umiał grać, chociaż po mundialu w Hiszpanii (1982) już nic dobrego ze strony reprezentacji nas nie spotkało. A na mundialu w Meksyku (1986) ci piłkarze zawiedli nas wyjątkowo, mimo że mieliśmy w składzie Bońka, który rok wcześniej zdobył Puchar Mistrzów.
Dzisiejszy prezes PZPN miał w reprezentacji partnerów, z którymi mógł czasami przeprowadzić akcję na światowym poziomie. Ale nigdy nie były to takie akcje, jakie robił w Juventusie wspólnie z Michelem Platinim, czy włoskimi kolegami, z których pięciu miało w szafach miniaturki Pucharu Świata. Koledzy Roberta Lewandowskiego z reprezentacji Polski nie są graczami na poziomie światowym. Z wyjątkiem Jakuba Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka. A drużyna piłkarska składa się z jedenastu zawodników.
Między Mario Goetzem i Marco Reusem a Ludovikiem Obraniakiem, Radosławem Majewskim Grzegorzem Krychowiakiem, Eugenem Polanskim, Adrianem Mierzejewskim, Maciejem Rybusem jest taka różnica jak między dniem a nocą. W Borussi Lewandowski tylko wymieni spojrzenia z kolegami i już każdy wie co ma robić. Mają względnie stabilny skład i wyuczone zagrania. W reprezentacji Polski nie ma ani jednego, ani drugiego. Lewandowski nie jest typem napastnika, który bierze piłkę na środku boiska i mija kolejnych przeciwników z gracją Diego Maradony lub biegnie po ich plecach jak Włodzimierz Smolarek.