Hiszpania: tak zamiata nasz mistrz świata

Doktor Eufemiano Fuentes, właściciel dopingowego imperium z siedzibą w Madrycie, działający jak mafiozo, mówiący jak mafiozo i zarabiający na szprycowaniu kolarzy i innych sportowców jak mafiozo, dostał właśnie wyrok od madryckiego sądu: rok więzienia w zawieszeniu, 4,5 tysiąca euro grzywny, 4 lata wykluczenia z zawodu.

Publikacja: 30.04.2013 19:18

Paweł Wilkowicz

Paweł Wilkowicz

Foto: Fotorzepa, Monika Zielska Monika Zielska

Krótko mówiąc: śmiech na sali. Ten doktor, jak by powiedziała Linda Evangelista, za 4,5 tysiąca euro nawet nie wstawał z łóżka. Najlepsi kolarze płacili mu po kilkadziesiąt tysięcy euro rocznie, a obsługiwał też tenisistów, piłkarzy, lekkoatletów, bokserów.

Śledczy, którzy zarekwirowali w jego mieszkaniach i klinice ponad 200 torebek z krwią i osoczem, zidentyfikowali tylko nazwiska ponad 50 kolarzy, innymi sportowcami – chodzi o 35 osób - się nie zajęli. A teraz ta reszta może odetchnąć. Wszystkie torebki zarekwirowane Fuentesowi, należące, jak się należy domyślać, do śmietanki zawodowego sportu, bo przeciętniaków nie było stać na takiego doktora, zostaną decyzją sędzi Julii Patricii Santamarii zniszczone.

Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) walczyła przed sądem o dostęp do torebek, do komputerów zabranych Fuentesowi, by zacząć własne śledztwo. Sędzia napisała w uzasadnieniu wyroku, że ten wniosek nie miał związku ze sprawą. Wcześniej tak samo uzasadniła swój sprzeciw wobec ujawniania nazwisk klientów z notesów Fuentesa, mimo iż doktor dawał do zrozumienia, że może to zrobić. Santamaria uznała, że to groziłoby naruszeniem dóbr osobistych klientów doktora.

Dziś hiszpańscy i zagraniczni komentatorzy piszą o hańbie, ale ten proces z punktu widzenia kibica sportu od początku był ułomny. Bo nie dotyczył dopingu w sporcie: szprycowanie sportowców nie było w Hiszpanii przestępstwem w 2006 roku– teraz ponoć już jest – czyli wtedy, gdy doktora zdemaskowano podczas słynnej Operacion Puerto. Sędzia Santamaria wydawała więc wyrok nie na sportowego oszusta, ale na lekarza. I miała ocenić, czy jego działania narażały pacjentów na niebezpieczeństwo, czy nie. Z tego punktu widzenia wyrok wcale tak łagodny już nie jest.

Doktor, mistrz giętkiej mowy, zachwalał na sali sądowej rozliczne zalety transfuzji. Dostrzykiwanie krwi z torebek, krwi pobieranej często w warunkach urągających higienie, składowanej w magazynach doktora i jego przyjaciół doktorów, przedstawiał jako samo zdrowie.

Dlaczego te cudowne terapie trzeba było oznaczać specjalnymi szyframi w rozmowach telefonicznych, a zamiast nazwisk pacjentów pisać na torebkach imiona ich psów albo inne kody, dlaczego trzeba było cały czas zmieniać numery telefonów i obsesyjnie bać się podsłuchów, tego Fuentes już wyjaśniać nie musiał. Jak zapowiedział na wstępie procesu: "Mam prawo kłamać, mam prawo nie mówić prawdy, mam prawo milczeć". A sędzia uznała, że nie ma prawa zrobić niczego, co by wykraczało poza wyznaczone jej ramy procesu.

Świetnie się to wpisuje w sportowo-dopingową rzeczywistość Hiszpanii. Kraju, który przeżywa swój złoty wiek w sporcie, zdobył w ostatnich latach mistrzostwo świata m.in. w futbolu, koszykówce, piłce ręcznej, wychował gladiatorów tenisa i kolarstwa, zawładnął wyobraźnią kibiców piłki nożnej. Ale jeszcze większym mistrzem jest w zamiataniu problemów pod dywan i grze na przeczekanie. Kto w Hiszpanii mówi o problemach, ten nie jest macho i ten się sam zaczyna z problemami kojarzyć.

Więc lepiej udawać głupiego i czekać aż sprawa przyschnie. Wpada na dopingu Alberto Contador, najlepszy kolarz ostatnich lat – podnosi go na duchu sam premier. Doktor Fuentes mówi, że pracował z piłkarzami – to szef hiszpańskiej federacji piłkarskiej odpowiada, że niedozwolone wspomaganie w tym sporcie „to jakieś anegdoty". Na liście dawnych klientów Fuentesa odnalazł się Real Sociedad San Sebastian - Jose Luis Astiazaran, który wtedy rządził w tym klubie, a do niedawna był szefem hiszpańskiej ligi piłkarskiej, wszystkiemu zaprzecza, a potem bez słowa wyjaśnienia oddaje władzę w ligowej spółce. Jego następca Javier Tebas od dawna powtarza w wywiadach, że w Hiszpanii handluje się meczami – i znów żadnego odzewu. Pół ligi to bankruci, ale w oknach transferowych prezesi którzy nie mają pieniędzy na spłatę podatków i wierzycieli ściągają piłkarzy za miliony euro. A samorządy bezczelnie naginają prawo, pomagając klubom. Nikt nie chce być tym złym, który przerwie sen o potędze.

Trudno się dziwić, że doktor Fuentes, gdy tylko wyszedł z aresztu po Operacion Puerto, wrócił do leczenia sportowców transfuzjami, chińskimi podróbkami EPO i lekami z czarnego rynku. W 2010 wpadł ponownie, tym razem w ramach Operacion Galgo. Znów się posypały areszty, rewelacje z podsłuchów, itd. A potem się okazało, że a to jakieś proceduralne kruczki wstrzymują śledztwo, a to dowody zebrane przez śledczych okazały się być z zatrutego drzewa i sędzia je odrzuciła. I wciąż nie jest jasne, kiedy Fuentes znowu zasiądzie na ławie oskarżonych, mimo że teraz chodzi już o doping jako przestępstwo.

Marta Dominguez, legenda hiszpańskiej lekkoatletyki, dwa lata temu aresztowana, skompromitowana ścisłą współpracą z Fuentesem, potem oczyszczona z zarzutu rozprowadzania dopingu i prania brudnych pieniędzy, ale nie z podejrzeń, że sama koksowała się na potęgę, dziś siedzi w ławach hiszpańskiego Senatu. Zdobyła mandat z listy partii rządzącej. Nic nie widzę, nic nie słyszę. Viva Espana!

Krótko mówiąc: śmiech na sali. Ten doktor, jak by powiedziała Linda Evangelista, za 4,5 tysiąca euro nawet nie wstawał z łóżka. Najlepsi kolarze płacili mu po kilkadziesiąt tysięcy euro rocznie, a obsługiwał też tenisistów, piłkarzy, lekkoatletów, bokserów.

Śledczy, którzy zarekwirowali w jego mieszkaniach i klinice ponad 200 torebek z krwią i osoczem, zidentyfikowali tylko nazwiska ponad 50 kolarzy, innymi sportowcami – chodzi o 35 osób - się nie zajęli. A teraz ta reszta może odetchnąć. Wszystkie torebki zarekwirowane Fuentesowi, należące, jak się należy domyślać, do śmietanki zawodowego sportu, bo przeciętniaków nie było stać na takiego doktora, zostaną decyzją sędzi Julii Patricii Santamarii zniszczone.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem