Gareth Bale zaczyna kolejny rozdział w swoim życiu. Rozdział niełatwy. Nadal nie wiadomo, czy jest piłkarzem najdroższym, ale pewne jest, że kosztował co najmniej 91 mln euro. Teraz nadchodzi spłata kredytu zaufania.
W środę Walijczyk pierwszy raz trenował z nowymi kolegami z Realu. Nie uniknął pytań dotyczących Cristiano Ronaldo. – To miły człowiek, powitał mnie tak jak inni. Wszyscy chcą, żebym czuł się tu dobrze. Szybko mnie zaakceptowali – dzielił się wrażeniami 24-letni Bale.
Carlo Ancelotti obiecał, że pozwoli mu zadebiutować w wyjazdowym meczu z Villarrealem (sobota, 22, Canal+ Family), czyli rywalem, który sezon zaczął rewelacyjnie: podobnie jak Królewscy wygrał trzy dotychczasowe mecze w lidze. – Nie wiem, czy Gareth wyjdzie w podstawowym składzie, ale na pewno pojawi się na boisku. Nie wrócił jeszcze do najlepszej dyspozycji, ale jest bardzo zmotywowany, dlatego dam mu szansę. Zagra na prawym skrzydle – mówił Ancelotti.
Eksperci ostrzegają Bale'a, że czeka go ciężkie życie. Przyznają, że najlepiej byłoby, gdyby szybko udowodnił, iż jest wart takich pieniędzy. – On nie zdaje sobie jeszcze sprawy, co to znaczy gra w takim klubie jak Real. Jeśli przetrwa pierwszy miesiąc, potem będzie mu już łatwiej – uważa obrońca Barcelony Gerard Pique. Zgadza się z nim Zlatan Ibrahimović.
Presja jest tym większa, że Real, by pokryć w połowie transfer Bale'a sprzedał do Arsenalu Mesuta Oezila, jednego z ulubieńców kibiców. Prezes Florentino Perez tłumaczył, że nie miał wyjścia, bo reprezentant Niemiec źle się prowadził, bawił do rana w madryckich klubach, a ojciec mieszał mu w głowie i żądał dla syna dużej podwyżki.