Owszem, ponosiła porażki i na Łazienkowskiej, ale zwykle z godnymi przeciwnikami i po walce. Apollon to drużyna na poziomie dolnej połówki naszej ekstraklasy a nie odniosła zwycięstwa szczęśliwie, tylko na nie zapracowała.

Przegrana jest tym boleśniejsza, że dotyczy mistrza Polski, którego widziano już w Lidze Mistrzów. Propaganda sukcesu, jakiej jesteśmy świadkami wokół Legii w ostatnich miesiącach jest trudna do wytłumaczenia. Prezes Bogusław Leśnodorski stał się ulubieńcem mediów. Przedstawia się go jako nową twarz futbolu, człowieka który, w przeciwieństwie do poprzedników, potrafi dogadać się z kibicami. Ale oni czując jego wsparcie sami też czują się bezkarni. Naruszeń prawa na Łazienkowskiej i podczas meczów wyjazdowych jest coraz więcej. Straty finansowe, będące efektem kar są wysokie, bo UEFA lub wojewoda zamykają stadion czy trybunę.

Spiker, który pracuje na Łazienkowskiej od lat, niczego przez ten czas się nie nauczył. To, że na mecz z Czarnogórą zatrudnił go PZPN to koszmarna pomyłka związku, który chyba też niczego nie rozumie. Tacy ludzie, mając mikrofon w ręku, powinni być szczególnie odpowiedzialni i świadomi wypowiadanych przez siebie słów. Spiker nie może być kibicem, prowokatorem, organizatorem dopingu.

Piłkarzom z Łazienkowskiej się wydaje, że są lepsi, nie muszą pracować, wszystko im się należy, bo są wielką, stuletnią Legią. Apollon o tym nie wiedział i wygrał.