W środę Manchester United pokonał na wyjeździe 5:0 Bayer Leverkusen w Lidze Mistrzów. Obrońcy niemieckiego zespołu nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli. Jednak głównym powodem ich zdziwienia nie był wynik, ale forma jaką prezentował Ryan Giggs. Jak podaje "Daily Mail", skrzydłowy United przebiegł w tym spotkaniu 10 916 metrów. To dokonanie zawodnika, który w piątek skończył 40 lat.
Walijski pomocnik jest żywą legendą Czerwonych Diabłów. Zdobył z nimi wszystkie możliwe trofea: trzynaście tytułów mistrza Anglii, dwa puchary Ligi Mistrzów, po cztery puchary Anglii i Ligi Angielskiej. Próżno szukać drugiego takiego piłkarza nie tylko na Wyspach, ale na całym świecie. Kibice United kochają Giggsa najszczerszą miłością. Ale niewiele brakowało, a pałaliby do niego nieokiełznaną nienawiścią.
Ryan Giggs opuścił rodzinną Walię, gdy miał 7 lat. Wyjechał do Anglii, gdzie w zespole Dean's Youth FC poznawał tajniki futbolu. Uczył go Denis Schofield. Trener polecił swojego młodego zawodnika o niespotykanym talencie skautom Manchesteru City. Walijczyk występował w błękitnej koszulce dwa lata. Po tym czasie Ben Barnes, trener drużyn młodzieżowych The Citizens, stwierdził, że w jego zespole Giggs nie jest niezbędny. A jeśli nadal chce grać w City, niech przyjdzie z matką do jego biura i wtedy zastanowią się, co dalej.
Sytuacja wydawała się beznadziejna. Ale historia potoczyła się niczym w amerykańskim filmie. W dniu 14. urodzin Ryana do jego drzwi zapukał... Alex Ferguson, menedżer Manchesteru United. W ręku trzymał gotową umowę. Brakowało na niej tylko jednego podpisu. Tak zaczęła się wielka przygoda, o której marzy każdy chłopiec kopiący piłkę.
Minął niecały rok i Giggs podpisał profesjonalny kontrakt. Zaczął treningi z pierwszą drużyną 30 listopada 1990 roku, dzień po skończeniu siedemnastu lat. W lidze po raz pierwszy zagrał w sezonie 1990/1991. Parę tygodni po debiucie strzelił także pierwszą bramkę. Pamiętny gol miał smak zemsty. Młody Walijczyk pokonał bramkarza rywali w derbach Manchesteru. Był to jedyny gol w tamtym spotkaniu. W kolejnym sezonie Giggs zadomowił się w pierwszej jedenastce. Los uśmiechnął się do niego przez nieszczęście kolegi z zespołu. Lee Sharpe doznał kontuzji. Jego miejsce na lewym skrzydle zajął reprezentant Walii. I miejsca w składzie już nie oddał.