Głazkow był sparingpartnerem Władymira Kliczki i twierdzi, że radził sobie bardzo dobrze. Powiedział nawet, że nie we wszystkim Kliczko był od niego lepszy. Czyli trzeba się Głazkowa bać?
I znów wracamy do sparingów. Nie interesuje mnie, jak Głazkow radził sobie na sparingach z młodszym Kliczką. Zobaczymy, jak poradzi sobie ze mną w Bethlehem. A co do strachu... Nie wiem, może jestem ulepiony z innej gliny, ale nie pamiętam, bym się kogoś bał. Nawet Witalija Kliczki, choć z pewnością znajdą się tacy, którzy powiedzą, że wychodziłem do ringu na nogach z waty.
Muhammad Ali przyznał, że przed pierwszą walką z Sonnym Listonem odczuwał strach. Mike Tyson powiedział, że jeśli pięściarz mówi, że się nie boi, ?to kłamie. A pan twierdzi, ?że to uczucie jest panu obce...
Czułem lekkie podniecenie, może zdenerwowanie, ?ale to było dawno, gdy byłem amatorem i zaczynałem karierę. Teraz wychodzę ?do ringu jak do pracy. Najważniejsze, by dobrze się do takiej próby przygotować. A ja zrobiłem wszystko, by tak było. Jestem zdrowy i wypoczęty, głodny boksu. Nie czuję, że mam 37 lat. Mój trener Roger Bloodworth też twierdzi, że wszystko jest w porządku: szybkość, refleks, lewy prosty pracuje jak za dawnych lat, a może i lepiej.
Co dalej, jak już pokona pan Głazkowa. Zmierzy się pan z Kubratem Pulewem w Polsce?
Myślę tylko o tym, co mnie teraz czeka. Walka z Głazkowem nie będzie łatwa, stawką oprócz pasa IBF North American będzie drugie miejsce w rankingu tej organizacji. Pierwszy jest Pulew. Teoretycznie więc, by zmierzyć się z Kliczką, musiałbym wcześniej pokonać Bułgara, jednak życie pisze różne scenariusze. Ale o tym porozmawiamy po walce z Głazkowem.