Na wygraną pochodzącego z Samoa Australijczyka stawiają tylko hazardziści i ludzie wierzący w cuda. Wszystko przemawia i tym razem za mistrzem WBA, IBF, WBO, IBO oraz posiadaczem pasa „The Ring".
34-letni Leapai, były rugbysta, krzyczy wprawdzie, że bije mocniej niż Lamon Brewster, ostatni pięściarz, który znokautował młodszego z ukraińskich braci, ale wierzą mu chyba tylko ?ci, którzy nie znają się na boksie.
38-letni Władymir Kliczko wygrał w trwającej już 18 lat karierze zawodowej 61 walk, w tym 51 przed czasem. Przegrał trzy razy i po raz ostatni zdarzyło się to w dziwnych okolicznościach, w kwietniu 2004 roku w Las Vegas. Prowadził wtedy zdecydowanie na punkty, ale w piątym starciu Brewster trafił kilka razy lewym sierpowym i Ukrainiec zgasł jak świeczka. Leapai ma nadzieję, że tym razem będzie podobnie.
– Chcę konsekwentnie obijać jego tułów, a jak opuści ręce, uderzę sierpowym w jego szklaną szczękę. Walczę dla całej Australii i tych wszystkich pięściarzy spisanych na straty – mówi Leapai, który w swym ostatnim pojedynku wygrał przed czasem z faworyzowanym Rosjaninem Denisem Bojcowem. Kliczko wyraża się o rywalu z szacunkiem, podkreślając właśnie to sensacyjne zwycięstwo.
Bilans Australijczyka nie jest zły: 30 zwycięstw, 24 przez nokaut, trzy remisy i cztery porażki. Ostatnią poniósł w kwietniu 2012 roku, zatrzymany w dziewiątej rundzie przez Kevina Johnsona.