Mikołaj Sokół z Mikołajek
– Spędziliśmy dziś szesnaście godzin w samochodzie, w tym ostrej rajdowej jazdy było może 26 minut – mówił Robert Kubica, który po czwartkowym dachowaniu przebił się z dwunastej pozycji na ósmą, dwa razy notując czasy w pierwszej trójce. – Żal kibiców, którzy wzięli sobie wolne i pojechali na Litwę, żeby nas oglądać. Wielu Polaków przejechało sporo kilometrów i zobaczyli tylko jeden przejazd. Słyszałem też, że na Litwie jest tańsza benzyna, więc może przynajmniej tyle skorzystali...
W dużo ostrzejszych słowach komentował piątkowe wydarzenia Kris Meeke, który w głębokich koleinach na rozmoczonych litewskich odcinkach stracił trzecią lokatę i spadł na piąte miejsce. – Nigdy w życiu nie widziałem czegoś tak głupiego – zżymał się kierowca Citroena w rozmowie z „Rz". – 600 kilometrów dojazdówki, 58 kilometrów odcinków, z czego 30 po fatalnej nawierzchni. Ktoś wykonał doskonałą pracę nad tym, żeby nasz sport wyglądał głupio. Mniej narzekali kierowcy Volkswagena, którzy toczą zaciętą walkę o pierwszą pozycję. Sebastien Ogier jako lider punktacji jechał w czwartek i piątek na początku stawki, co z reguły na rajdzie szutrowym jest przeszkodą, bo pierwsze samochody czyszczą trasę z luźnego, mało przyczepnego żwiru. Warunki na Litwie oznaczały jednak, że tym razem załogi z dalszych pozycji miały gorzej, bo jechały już w głębokich koleinach.
Ogier wykorzystał warunki i prowadzi przed sobotnimi odcinkami, ale jego zespołowy kolega Andreas Mikkelsen traci zaledwie 0,9 sekundy – czyli, jak wyliczył Volkswagen, niecałe 30 metrów. Podczas dwóch pierwszych dni rozegrano osiem odcinków (dwa na Litwie zostały odwołane), a Francuz i Norweg zmieniali się na prowadzeniu sześć razy. W sobotę załogi mają do przejechania aż dziesięć odcinków o łącznej długości ponad 160 kilometrów – w tym najdłuższą próbę w rajdzie, 35-kilometrowy odcinek Gołdap.