Reklama

Ćwierć wieku bez Deyny

1 września mija 25. rocznica tragicznej śmierci Kazimierza Deyny. Był najlepszym polskim piłkarzem – nie mam co do tego wątpliwości, a widziałem wszystkich od lat pięćdziesiątych.

Publikacja: 01.09.2014 02:00

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Starsi, których odwiedzam 1 listopada, mówili mi, że przed wojną genialny był Ernest Wilimowski.

Czy gdyby Deyna żył, polska piłka byłaby inna? Wątpię. Żyje, pracuje, trenuje, działa wielu bardzo dobrych w przeszłości piłkarzy i niewiele z tego wynika. Klasa piłkarska ma niedużo wspólnego z tym, co dzieje się po definitywnym zejściu z boiska. Widać to także, gdy się patrzy na niektórych trenerów, nie tylko ligowych zresztą.

Z pokolenia Deyny tylko Henryk Kasperczak zrobił karierę trenerską. Nie wystarczy grać w dobrej drużynie i mieć świetnego trenera jak Kazimierz Górski, aby samemu odnosić sukcesy na tym polu. Zresztą historia pokazuje, że większość najwybitniejszych trenerów ?to gracze przeciętni, często rezerwowi. Podchodzili do meczów bez presji, bo wiedzieli, że i tak nie zagrają. Siedzieli ?na ławkach, myśleli, co zrobiliby inaczej, ?i notowali.

Deyna po zakończeniu kariery został trenerem chłopców w San Diego i w podobnej roli widział się w Polsce. Najpierw jednak chciał się odkuć po finansowych stratach, do jakich doprowadził jego nieuczciwy menedżer. Zamierzał otworzyć w Warszawie szkółkę piłkarską. Kiedy spytałem go, dlaczego nie chce wrócić do wielkiej piłki jako trener, odpowiedział: – Bo ja to znam. Praca z dziećmi jest wdzięczniejsza.

Kiedy po latach do Polski wrócił kolega Deyny z Legii i kadry Robert Gadocha, trudno mu było znaleźć pracę, a największą satysfakcję miał, kiedy prowadził reprezentację Polski kontrolerów lotów. Zbigniew Boniek też miał wszelkie dane, aby spełnić się w roli trenera, i mu się nie powiodło.

Reklama
Reklama

Kiedy więc wspominam Kazimierza Deynę, widzę genialnego piłkarza, do którego wzdycham, bo przez ćwierć wieku od jego śmierci (a ostatni raz grał w Polsce 35 lat temu, 18 września 1979 roku) nie pojawił się nikt, kto by go przypominał. Czasami ktoś pokaże jakiś zwód à la Deyna, nawet o tym nie wiedząc (ostatnio widzę coś takiego w wykonaniu Michała Żyry). Ale to są epizody. Deyna to skrzyżowanie Zinedine'a Zidane'a z Andreą Pirlo. Gdybyśmy dziś mieli kogoś takiego, przed meczami reprezentacji bałbym się mniej.

Starsi, których odwiedzam 1 listopada, mówili mi, że przed wojną genialny był Ernest Wilimowski.

Czy gdyby Deyna żył, polska piłka byłaby inna? Wątpię. Żyje, pracuje, trenuje, działa wielu bardzo dobrych w przeszłości piłkarzy i niewiele z tego wynika. Klasa piłkarska ma niedużo wspólnego z tym, co dzieje się po definitywnym zejściu z boiska. Widać to także, gdy się patrzy na niektórych trenerów, nie tylko ligowych zresztą.

Reklama
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Sport
Warszawa biegnie po rekord. W niedzielę odbędzie się 47. Nationale Nederlanden Maraton Warszawski
Sport
Znajdą się pieniądze na modernizację Polonii? Los inwestycji w rękach radnych
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Sport
Stadion Polonii: ratusz poprosi cztery firmy o złożenie ofert
Materiał Promocyjny
Nowy Ursus to wyjątkowy projekt mieszkaniowy w historii Ronsona
Reklama
Reklama