Irlandzki wicher i walijski smok

Puchar Rydera zostaje na Starym Kontynencie. Po dwunastu meczach singlowych Europa zwyciężyła USA 16,5:11,5. Decydujący punkt dał zwycięzcom Jamie Donaldson, Walijczyk

Publikacja: 28.09.2014 19:50

Irlandzki wicher i walijski smok

Foto: AFP

Pierwszy punkt w niedzielnych singlach zdobył Rory McIlroy. Zaczął jak irlandzki wicher – sześć dołków i już pięć punktów przewagi nad Rickie Fowlerem, równie wielkim talentem z amerykańskiego młodego pokolenia golfistów zawodowych.

Potem nacisk McIlroya nieco zelżał, a może to rywal trochę się otrząsnął po ataku lidera rankingu światowego, odrobił punkt, ale o wygranej mowy być nie mogło. Czternasty dołek i już nie było sensu grać dalej, przewaga Irlandczyka była za duża.

Drugi punkt za pół godziny dołożył rodak Rory'ego – Graeme McDowell. To był kolejny pokaz irlandzkiej odporności na stres. McDowell niemal od startu przegrywał trzema punktami, ale na 10. dołku w spektakularny sposób odwrócił wynik starcia z młodym Jordanem Spiethem, amerykańskim debiutantem. Pięć kolejnych dołków wygrał i Europa za chwilę świętowała po raz drugi.

Ryder Cup nie miałby swej sławy, gdy nie nagłe wahania nastrojów. Było już 12:6 dla Europy i wtedy nastąpił szturm Ameryki – wygrali w odstępie kwadransa Patrick Reed, Phil Mickelson i Matt Kuchar, wynik 12:9 nie wyglądał już tak dumnie.

Kolejne kilka minut i radość znów po stronie europejskich niebieskich swetrów (Amerykanie grali ostatniego dnia w czerwonych spodniach) – mistrz US Open Niemiec Martin Kaymer pięknie zakończył mecz z Bubbą Watsonem.

Trzy dni wcześnieju zapewne mało kto przypuszczał, że bohaterem decydującej akcji zostanie jednak Jamie Donaldson, spokojny Walijczyk. Mógł już się cieszyć na 14. dołku, ale długi putt był niecelny. Poszli z Webbem Simpsonem na następny dołek. Tak się przechodzi do złotych kronik golfa: napięcie wokół, nastrój oczekiwania, drugie uderzenie i wysoki lot piłki, za chwilę krzyk pod niebo – piłka upada kilkanaście centymetrów obok flagi. Strzał z odległości prawie 200 metrów.

Rywal Walijczyka zachował się ładnie, darował putt i uścisnął dłoń. Koledzy się Jamiemu kłaniali w pas, żona dała całusa, publiczność wiwatowała, a złocisty stary puchar poznał swoje przeznaczenie na następne dwa lata.

Donaldson wziął w dłonie walijską flagę, owinął się czerwonym smokiem, wreszcie mógł się cieszyć, a kapitanowie Paul McGinley i Tom Watson wymienić uprzejmości, gratulacje i podziękowania za wspaniałą rywalizację. Feta się zaczęła, śpiewy uciszyć było trudno, pozostałe cztery mecze straciły na znaczeniu, choć przecież to też był świetny golf.

Sergio Garcia pokonał Jima Furyka na 18. dołku, dołożył kolejny punkt. Ian Poulter zremisował, więc nadal jest tym, który nigdy nie przegrał meczu singlowego w Ryder Cup. Ostatni odcinek rywalizacji – walka Victora Dubuissona z Zachem Johnsonem odwlokła ceremonię wręczenia pucharu zwycięzcom jeszcze o parę chwil, dokładnie o trzy dołki. Szampan w rękach Rory'ego McIlroya grzał się trochę zbyt długo i w końcu eksplodował kilkadziesiąt sekund za wcześnie.

Następny, 41. wielki mecz o Puchar Samuela Rydera rozegrany zostanie w końcu września 2016 roku na polu Hazeltine National Golf Club nieopodal miejscowości Chaska w stanie Minnesota.

Za cztery lata zaś wracamy do Europy, i to kontynentalnej – na piękne pole Le Golf National, nieopodal Wersalu, czyli mecz po raz pierwszy zyska paryski sznyt. Po szampana też będzie blisko.

Ryder Cup 2014. Gleneagles Resort – The PGA Centenary Course

(7243 jardy, par 72).

Wynik końcowy: EUROPA – USA 16,5:11,5

Mecze niedzielne

(jeden na jednego):


R. McIlroy (Irlandia Płn.) – R. Fowler (USA) 5&4


G. McDowell (Irlandia Płn.) – J. Spieth (USA) 2&1


P. Reed (USA) – H. Stenson (Szwecja) 1 up


P. Mickelson (USA) – S. Gallacher (Szkocja) 3&1


M. Kuchar (USA) – T. Björn (Dania) 4&3


M. Kaymer (Niemcy) – B. Watson (USA) 4&2


J. Rose (Anglia) – H. Mahan (USA) remis


J. Donaldson (Walia) – K. Bradley (USA) 4&3


S. Garcia (Hiszpania) – J. Furyk (USA) 1 up


I. Poulter (Anglia) – W. Simpson (USA) remis


J. Walker (USA) – L. Westwood (Anglia) 3&2


V. Dubuisson (Francja) – Z. Johnson (USA) remis

Pierwszy punkt w niedzielnych singlach zdobył Rory McIlroy. Zaczął jak irlandzki wicher – sześć dołków i już pięć punktów przewagi nad Rickie Fowlerem, równie wielkim talentem z amerykańskiego młodego pokolenia golfistów zawodowych.

Potem nacisk McIlroya nieco zelżał, a może to rywal trochę się otrząsnął po ataku lidera rankingu światowego, odrobił punkt, ale o wygranej mowy być nie mogło. Czternasty dołek i już nie było sensu grać dalej, przewaga Irlandczyka była za duża.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem