Marzenia o Lidze Mistrzów trwają od dwudziestu lat. Jeśli jakaś polska drużyna w Lidze Europejskiej dotrwa do wiosny to już jest święto. Futbolowe życie toczy się u nas dwoma torami. Po jednym jadą biznesmeni i rozmaici spin doktorzy, przekonujący, że ekstraklasa jest coraz lepszym produktem a jej atrakcyjność można porównać do lig krajów, mających więcej sukcesów niż Polska. Na drugim stoi lokomotywa pod nazwą Ekstraklasa SA. Wcale nie ciężka, nie ogromna, pot z niej nie spływa, bo w porównaniu z Bundesligą, Premier League czy La Liga to jest ledwie drezyna.

Widać to kiedy piłkarze wychodzą na zagraniczne boiska i muszą na nich pokazać więcej niż wystarczy do pokonania Bełchatowa. Dopóki w rozgrywkach europejskich trafiają na podobnych przeciwników, wszystko jest w porządku. W kolejnych rundach to przeciwnicy cieszą się z wylosowania polskiego klubu.

Nie ma w tych opiniach niczego odkrywczego, ale powtarzamy je od lat, ponieważ sytuacja się powtarza. Dla kibiców myślących racjonalnie na razie wszystko przebiega mniej więcej zgodnie z planem. Liczyliśmy na awans Lecha i Legii - i ten cel został osiągnięty.Wiedzieliśmy, że Jagiellonia i Śląsk będą miały kłopoty - stało się, nie udało się pokonać nieco lepszych przeciwników.

Lech i Legia wygrały po dwa mecze, nie straciły nawet bramki. Lech dał sobie radę na trudnym terenie w Sarajewie, w Poznaniu szybko strzelił bramkę i nie musiał się wysilać. Legia zaczęła sezon od fatalnego spotkania o Superpuchar Polski, ale od tamtej pory jest coraz lepiej. W pierwszym meczu z Botosani jeszcze się męczyła, w rewanżu pokazała klasę. Ale inaczej być nie mogło. Trafiła na przeciwnika słabego, bez doświadczenia w rozgrywkach europejskich, który jeszcze dwa lata temu grał w drugiej lidze rumuńskiej. W dodatku mecz toczył się na kartoflisku, gdzie nietrudno potknąć się na piłce, co zresztą rumuńskiemu obrońcy się przytrafiło i przyniosło w konsekwencji gola Legii. Następny przeciwnik warszawian - albańskie FK Kukesi to klub klasy Botosani. Nie można z nim przegrać. Lech tyle szczęścia nie miał. Jeśli pokona FC Basel to dopiero będzie sukces.