Wybrany w sierpniu w Pekinie na szefa Międzynarodowej Federacji Lekkiej Atletyki (IAAF) Sebastian Coe przechodzi właśnie chrzest bojowy i ma okazję spełnić najważniejszą wyborczą obietnicę – przystąpić do zdecydowanej walki z dopingiem. Do natychmiastowych działań właśnie teraz pobudziły go jednak francuskie organy ścigania, nie własna inicjatywa.
W ubiegłym tygodniu zatrzymano w Paryżu i zwolniono po kilkugodzinnych przesłuchaniach Senegalczyka Lamine Diacka, który był poprzednikiem Coe'a i sprawował funkcję prezesa IAAF przez 16 lat. Francuska prokuratura podejrzewa 82-letniego działacza o korupcję i ukrywanie przypadków dopingu przede wszystkim, ale nie tylko, rosyjskich sportowców. Podejrzanymi o popełnienie tych przestępstw są także: doradca Diacka i prawnik Habib Cisse, synowie eksprezesa Papa Massata i Khalil, odpowiedzialny za walkę z dopingiem z ramienia IAAF Gabriel Dolle, rosyjscy działacze i trenerzy Władimir Bałachniszew (był także skarbnikiem IAAF) i Aleksiej Mielnikow.
Prokuratura rozpoczęła postępowanie 1 października. Wcześniej otrzymała zgłoszenie o możliwym popełnieniu przestępstwa od WADA. Agencja natomiast zajęła się sprawą po materiale wyemitowanym w ubiegłym roku przez niemiecką telewizję ARD, w którym pokazany został mechanizm działania dopingu w Rosji. W skrócie – nie ma z tym żadnego problemu, a federacja przymyka oko, jeśli ktoś wpadnie.
Także w tym czasie francuski dziennik „L'Equipe" ujawnił, że rosyjska maratonka, trzykrotna zwyciężczyni z Chicago i triumfatorka z Londynu Lilia Szobuchowa, zmuszona została do zapłacenia rodzimej federacji 450 tys. euro łapówki, by zatuszować anormalne wyniki w jej paszporcie biologicznym. Rosjanka została złapana w ubiegłym roku, wszystkie jej wyniki od 2009 roku zostały anulowane, odbywa dwuletnią dyskwalifikację. Część łapówki została jej zwrócona. Tych brudnych finansowych operacji Szobuchowa dokonywała za pośrednictwem singapurskiej firmy Black Tidings należącej do wspólnika syna byłego prezesa IAAF.
Tak działano w federacji co najmniej od 2011 roku. Niektórzy sportowcy byli szantażowani przez klan Diacków. Turecka biegaczka Asli Cakir Alptekin, mistrzyni olimpijska na 1500 m z igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 roku, kilka miesięcy później została poinformowana, że wynik jej badań jest pozytywny. Zaszantażowano ją, żeby zapłaciła. Odmówiła.