Wybrany w sierpniu w Pekinie na szefa Międzynarodowej Federacji Lekkiej Atletyki (IAAF) Sebastian Coe przechodzi właśnie chrzest bojowy i ma okazję spełnić najważniejszą wyborczą obietnicę – przystąpić do zdecydowanej walki z dopingiem. Do natychmiastowych działań właśnie teraz pobudziły go jednak francuskie organy ścigania, nie własna inicjatywa.
W ubiegłym tygodniu zatrzymano w Paryżu i zwolniono po kilkugodzinnych przesłuchaniach Senegalczyka Lamine Diacka, który był poprzednikiem Coe'a i sprawował funkcję prezesa IAAF przez 16 lat. Francuska prokuratura podejrzewa 82-letniego działacza o korupcję i ukrywanie przypadków dopingu przede wszystkim, ale nie tylko, rosyjskich sportowców. Podejrzanymi o popełnienie tych przestępstw są także: doradca Diacka i prawnik Habib Cisse, synowie eksprezesa Papa Massata i Khalil, odpowiedzialny za walkę z dopingiem z ramienia IAAF Gabriel Dolle, rosyjscy działacze i trenerzy Władimir Bałachniszew (był także skarbnikiem IAAF) i Aleksiej Mielnikow.