Kontrola przeprowadzona siedem miesięcy przed igrzyskami olimpijskim w Tokio wykazała w organizmie 23 sportowców obecność trimetazydyny. To przepisywany na receptę lek nasercowy, który — jak tłumaczył „Rz” szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA) Michał Rynkowski — wspomaga układ krążenia i przyspiesza regenerację, więc w zawodowym sporcie jest zakazany.
Właśnie ten środek wywołał dwa lata temu skandal dopingowy podczas igrzysk w Pekinie i doprowadził do dyskwalifikacji Kamili Walijewej. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) najpierw tymczasowo zawiesiła nastoletnią łyżwiarkę, a później wytrwale walczyła o jej ukaranie przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu (CAS). Sprawa wciąż trwa, bo młyny sprawiedliwości w Lozannie mielą na tyle wolno, że sportowcy medali za tamte igrzyska jeszcze nie dostali.
Czytaj więcej
Kilkunastu łyżwiarzy wciąż czeka na medale igrzysk olimpijskich w Pekinie, bo Trybunał Arbitrażow...
Temat chińskich pływaków naświetliły opinii publicznej „New York Times” i ARD. Wśród sportowców z pozytywnym wynikiem testu antydopingowego byli późniejsi medaliści igrzysk w Tokio oraz rekordziści świata: Zhang Yufei, Wang Shun czy Qin Haiyang. Wielu z nich bez przeszkód rywalizuje do dziś, a niektórzy polecą za kilkanaście tygodni do Paryża jako kandydaci do walki o złoto.
O co chodzi w aferze dopingowej z chińskimi pływakami
23 pływaków miało pozytywne wyniki testów przeprowadzonych od 1 do 3 stycznia 2021 roku przy okazji zawodów w Shijiazhuang. Chińska Agencja Antydopingowa (CHINADA) przeprowadziła wówczas 60 kontroli, więc odsetek tych, które wykazały obecność w organizmie badanych trimetazydyny, był zaskakująco wysoki. Ich wyniki pojawiły się w systemie ADAMS 15 marca, bo — jak wyjaśnia WADA — analiza w przypadku tej substancji może trwać długo.