Na 100 dni przed inauguracją igrzysk Niewiadoma odniosła jedno z najważniejszych zwycięstw w karierze – wygrała Walońską Strzałę. Ręka uniesiona wysoko w górze, szeroki uśmiech, a potem – już za metą – wielki płacz. Polka długo czekała na tak ważne zwycięstwo, stąd nie dziwią tak skrajne emocje.
– To wiele dla mnie znaczy. Wielokrotnie ponosiłam porażkę, wiele razy zajmowałam drugie albo trzecie miejsce, ale nigdy nie przestałam wierzyć. Mam nadzieję, że ten triumf zainspiruje innych ludzi do nieustannej wiary i podążania za swoimi marzeniami – mówiła już po wyścigu.
Paryż 2024. Katarzyna Niewiadoma z Podhala do największych grup kolarskich
Czytaj więcej
Polski Związek Kolarski (PZKol) szuka pomocy. Nie stać go na pensje, zgrupowania i udział w zawodach, a ministerstwo – nawet gdyby chciało – nie może mu pomóc.
Od ponad 10 lat jej nazwisko przewija się w protokołach wyścigowych na górnych pozycjach. Pochodząca z Ochotnicy Górnej na Podhalu, świetnie przygotowana do kolarskich trudów przez tatę, zapalonego rowerzystę, który zabierał ją na wyścigu oldboyów i rodzinne przejażdżki do Niedzicy, Czorsztyna, na Słowację, odnosiła sukcesy już jako juniorka. Była tak dobra wśród dziewcząt, że w Krakusie Swoszowice trener Zbigniew Klęk, ten sam, który wypatrzył Rafała Majkę i Tomasza Marczyńskiego, włączył ją do grupy treningowej z zawodnikami. W 2013 roku po młodzieżowych mistrzostwach Europy w Czechach podszedł do niej menedżer z Holandii i zaproponował wyjazd na staż do najlepszej grupy kobiecej na świecie Rabobank-Liv.