Reklama

Karty na stół

Francja faworytem, ale Polacy liczą na medal mistrzostw Europy.

Aktualizacja: 14.01.2016 19:44 Publikacja: 14.01.2016 19:07

Michael Biegler do Sławomira Szmala: kierunek złoto

Michael Biegler do Sławomira Szmala: kierunek złoto

Foto: PAP, Jacek Bednarczyk

Jeśli nie teraz, jeśli nie u siebie, to już chyba nigdy. Polacy dotychczas nie zdobyli medalu ME. Do organizowanego w Krakowie, Katowicach, Gdańsku i we Wrocławiu turnieju, który zaczyna się już dziś, przystępują jednak nie tylko jako gospodarz, ale także jako trzecia drużyna świata. A to zobowiązuje.

– Coś jest w tym stwierdzeniu, że jak nie teraz, to nigdy – mówi „Rz" Grzegorz Tkaczyk, który miał po blisko czterech latach przerwy wrócić do reprezentacji, ale niestety doznał kontuzji. – Trzeba jednak pamiętać, że mistrzostwa Europy to najtrudniejszy z turniejów. Pod tym względem nic się nie zmienia od lat. Najsilniejsze ekipy są z Europy. Niemniej wypełniona do ostatniego miejsca hala i śpiewający kibice powinni dodać chłopakom skrzydeł.

Zawodnicy, którzy w piątek o 20.30 zagrają w Krakowie na inaugurację mistrzostw z Serbią, mają już dość pytań o presję i o to, czy ściany będą pomagać gospodarzom. Ale ciśnienie będzie większe niż zazwyczaj, a przecież piłka ręczna i tak przy okazji wielkich turniejów staje się w Polsce niemal sportem narodowym.

– To są doświadczeni zawodnicy i nie można mówić, że presja spowoduje u nich drżenie łydek. Wręcz przeciwnie – twierdzi były trener młodzieżówki, ekspert telewizyjny Wojciech Nowiński. – Od lat grają w reprezentacji i w czołowych klubach, walczą w Lidze Mistrzów, są przyzwyczajeni do presji. Jestem przekonany, że doping kibiców poniesie zawodników.

Doświadczenie Polaków jest rzeczywiście ogromne. Dla wielu z nich to ostatnie mistrzostwa Europy, dlatego też motywacja będzie jeszcze większa.

Reklama
Reklama

Trzecie miejsce na MŚ w Katarze zagwarantowało już reprezentacji Polski udział w turnieju eliminacyjnym do igrzysk, zwycięstwo w ME dałoby bezpośrednią przepustkę do Rio, a jeśli wygra mistrz świata – Francja, zagwarantuje to nawet występ w finale. Po igrzyskach kariery reprezentacyjne zakończą: Sławomir Szmal, Bartosz Jurecki, Adam Wiśniewski, być może Karol Bielecki. Dlatego cel w polskich mistrzostwach Europy jest jeden – medal. Najlepiej ten ze złota.

Wielkim faworytem jest Francja, która rok temu w Katarze zwyciężyła w mistrzostwach świata, a w Polsce będzie bronić tytułu zdobytego w 2014 roku w Danii. – Nic się nie zmienia, faworyci to Francja, Hiszpania, Dania, być może Chorwacja, no i my. Byłbym bardzo zdziwiony, gdyby o medale walczyły drużyny spoza wymienionego grona – mówi Nowiński. – Chciałbym, żeby awans z pierwszej fazy grupowej był poza wszelką dyskusją. Żebyśmy w ogóle nie musieli o tym rozmawiać.

Powodów do optymizmu jest kilka, a dwa najnowsze to Michał Daszek oraz Przemysław Krajewski. Zrobili największy postęp i to, co do niedawna było słabością zespołu Michaela Bieglera – gra skrzydłowych – ma się zmienić podczas ME w atut.

– W meczach kontrolnych przed turniejem widać było, jak dobrze zaczęły funkcjonować skrzydła. Daszkowi świetnie zrobiło przejście do Wisły Płock, a jeśli Krajewski utrzyma formę ze sparingów, może być jedną z gwiazd turnieju – mówi Tkaczyk.

Problemy jednak też są. I to dość poważne – przede wszystkim ze środkiem rozegrania. Mariusz Jurkiewicz z powodu kontuzji nie weźmie udziału w turnieju. To właśnie wskutek kolejnych urazów zawodników grających na tej newralgicznej pozycji Biegler zwrócił się o pomoc do Tkaczyka. Ale jak klątwa, to klątwa – kontuzja dopadła także weterana. – Na szczęście Michał Jurecki ostatnio bardzo dobrze grał na środku. Oczywiście na lewej stronie jest skuteczniejszy i tam czuje się najlepiej, ale z pewnością sobie poradzi. Ważne, by nie doznał kontuzji i przeszedł przez cały turniej zdrowy – uważa Tkaczyk.

Pierwszy polski skład to doświadczeni zawodnicy, z którymi liczą się wszyscy rywale jak Europa długa i szeroka (Krzysztof Lijewski, Bielecki, bracia Jureccy, Szmal, Kamil Syprzak, Piotr Wyszomirski czy Piotr Grabarczyk), ale zawodnicy drugiego planu nie dają już trenerowi takiego komfortu.

Reklama
Reklama

– Nie jest sztuką wystawienie siedmiu najlepszych w dwóch pierwszych meczach turnieju i wyeksploatowanie ich do granic możliwości. Trzeba rozłożyć siły i umiejętnie nimi gospodarować. Niestety, nie możemy z czystym sumieniem stwierdzić, że mamy 16 zawodników o zbliżonych umiejętnościach – analizuje Nowiński, a Tkaczyk dodaje z niepokojem: – Nasza gra już tak dobrze nie wyglądała, gdy trzeba było rotować zawodników.

Dlatego szczególne zadanie czeka sztab medyczny. Najwięcej obaw będzie oczywiście o zdrowie lidera zespołu, rozgrywającego z musu – Michała Jureckiego. To na nim spoczywać będzie największa odpowiedzialność za atak. Zespół Bieglera, co pokazał już w Katarze, zdobywając brąz MŚ, bazuje na twardej, solidnej obronie i świetnych bramkarzach. A w ataku gra trochę na zasadzie „jakoś to będzie". Można narzekać, że to archaiczny styl, ale – jak podkreśla Nowiński – brąz MŚ nie wziął się z niczego.

Drużyna Bieglera dobrze się czuje w twardej walce, lubi, gdy mecz zmienia się w awanturę, a nawet bijatykę. Zdecydowanie gorzej nam idzie z szybkimi, dobrze kontrującymi rywalami. – Taka jest piłka ręczna. Trzeba od początku zacząć agresywnie, odrobina wkurzenia na rywala czy na sędziego może pomóc. I wszystkich pięciu obrońców musi twardo bronić. Jesteśmy gospodarzami, sędziowie powinni nam pozwolić na taką grę – twierdzi Tkaczyk.

Eksperci są optymistami. – Nasz zespół stać na medal, naprawdę w to wierzę. Chciałbym, żeby zagrali w finale z Francją – mówi Tkaczyk, a Nowiński mu wtóruje.

W trakcie zeszłorocznej imprezy w Katarze w kuluarach sporo mówiło się o tym, że między niemieckim selekcjonerem a zawodnikami nie ma chemii. Wygląda jednak na to, że sukces pozwolił zakopać topór wojenny. Biegler od początku swojej pracy z reprezentacją miał wyznaczony jasny cel – medal na polskich mistrzostwach Europy. Czas więc wyłożyć karty na stół.

Polacy wszystkie mecze rozegrają w Krakowie. Zobaczymy je w otwartym Polsacie, a pozostałe w sportowych kanałach tej stacji.

Reklama
Reklama

Droga do finału mistrzostw Europy

W turnieju zagra 16 drużyn. Rywalami Polaków w grupie A będą kolejno: Serbia (piątek), Macedonia (niedziela) i Francja (wtorek). Wszystkie mecze o 20.30 w krakowskiej Tauron Arenie.

Grupę B (Katowice) tworzą Chorwacja, Islandia, Białoruś i Norwegia. W grupie C (Wrocław) spotkają się Hiszpania, Szwecja, Niemcy i Słowenia, a w grupie D (Gdańsk) Dania, Węgry, Rosja i Czarnogóra.

Do drugiej rundy (Kraków i Wrocław) awansują po trzy najlepsze zespoły, które połączą się w dwie grupy (A z B i C z D; z zaliczeniem wyników między sobą). W półfinałach (29 stycznia, Kraków) zagrają po dwie najlepsze drużyny. Finał i mecz o trzecie miejsce 31 stycznia, też w Krakowie.

Zobacz także:

Ruszają Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej

Reklama
Reklama
Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama