Szczepłek: Obce ciało

Premier Beata Szydło została wygwizdana podczas wręczania medali Niemcom – mistrzom Europy w piłce ręcznej. Doszło do tego w Krakowie, w hali Tauron Arena, gdzie zgromadziło się 15 tysięcy ludzi. Gwizdali kibice niemieccy – poinformowali dziennikarze niepokorni.

Publikacja: 02.02.2016 19:17

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Trochę to nielogiczne: Niemcy gwizdali na polską premier, gdy dekorowała ich rodaków? Ale niepokorni ustalili, a oni wiedzą lepiej, bo nie chodzą na mecze. Jeśli nawet gwizdali jacyś Polacy, co wydaje się niemożliwe, to na pewno nieuświadomieni politycznie i za niemieckie pieniądze.

Pani premier sama sobie winna. Przede wszystkim naruszyła zwyczajowe prawo, zgodnie z którym szefowie rządów na poważnych międzynarodowych imprezach nie biorą udziału w tego rodzaju ceremoniach.

To jest przywilej zarezerwowany dla głów państw, wręczających nagrody wspólnie z szefami międzynarodowych związków sportowych lub z byłymi wielkimi sportowcami.

Politykom się wydaje, że swoją obecnością na stadionie podniosą rangę imprezy i staną się bliżsi kibicom, którzy na nich głosują. To nic, że wielu polityków sport nie interesuje, nie wiedzą, kiedy wstawać z krzesełka, a kiedy siedzieć i co robić z biało-czerwonym szalikiem. Jeśli mecz jest ważny i transmituje go telewizja, to iść trzeba jak na wiec wyborczy.

Podczas meczów sportowcy grają o punkty i politycy też. Ale oni mogą więcej stracić, niż zyskać, jeśli ludzie potraktują ich jak obce ciało. Dostało się nawet Donaldowi Tuskowi, który był kibicem jako mało który polityk, grał w piłkę i jeździł na nartach.

Dużo wcześniej, jeszcze w czasach PRL, kiedy na Stadionie Śląskim w Chorzowie spiker (zresztą usłużny dziennikarz sportowy, któremu w stanie wojennym powierzono stanowisko redaktora naczelnego „Sportu") rzucał hasło: „Na cześć towarzysza Gierka trzykrotnie hip, hip, hurra", trybuny nie reagowały zgodnie z oczekiwaniami. Dawało się słyszeć gwizdy, choć ludzie jeszcze się bali. Jednak im bliżej końca PRL, tym strach był mniejszy.

I kiedy inni spikerzy w Chorzowie, Warszawie i gdziekolwiek informowali: gościmy dziś na stadionie prezydenta, ministra lub innego znanego polityka, po jego nazwisku trybuny huczały unisono: Wyp...! Trudno się dziwić, że zwyczaju tego zaniechano.

Dziś wraca. Gdy prezydent Andrzej Duda na skoczni w Zakopanem ściska ręce skoczkom, TVP Info przerywa program, żeby to pokazać. Premier Beata Szydło, niemająca nic wspólnego ze sportem, wręcza w Krakowie medale, więc kibice gwiżdżą, bo czują fałsz i koniunkturalizm.

Areny sportowe nie są bezpiecznym miejscem dla polityków, nawet jeśli czasem kibole pomagają im wygrać wybory.

Trochę to nielogiczne: Niemcy gwizdali na polską premier, gdy dekorowała ich rodaków? Ale niepokorni ustalili, a oni wiedzą lepiej, bo nie chodzą na mecze. Jeśli nawet gwizdali jacyś Polacy, co wydaje się niemożliwe, to na pewno nieuświadomieni politycznie i za niemieckie pieniądze.

Pani premier sama sobie winna. Przede wszystkim naruszyła zwyczajowe prawo, zgodnie z którym szefowie rządów na poważnych międzynarodowych imprezach nie biorą udziału w tego rodzaju ceremoniach.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
WADA walczy o zachowanie reputacji. Witold Bańka mówi o fałszywych oskarżeniach
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił