Bez Jerzego Janowicza zdrowego i w dobrej formie tenisowa reprezentacja Polski jest drużyną jakich wiele i Grupa Światowa to dla niej bardzo wysokie progi. Taka sytuacja nie jest niczym niezwykłym, jeden as to wystarczający atut nie tylko, by skutecznie grać, lecz nawet wygrywać Puchar Davisa. Broniąca tytułu Wielka Brytania bez Andy Murraya jest zespołem tej samej klasy, co Polska bez Janowicza.
Kontuzjowanemu sportowcowi trzeba współczuć i życzyć zdrowia, ale najważniejsze jest to, by on sam zrozumiał, że znalazł się w punkcie zwrotnym swojej kariery. A Janowicz tego chyba nie rozumie, taki jest wniosek z rozmów ze wszystkimi ludźmi, którzy starają się mu pomóc - od lekarzy i fizjoterapeutów, po trenerów. Brakuje konsekwencji w leczeniu, pojawiają się wciąż nowe pomysły i nadzieje, że problem zniknie po jednym dotknięciu czarodzieja. Jeśli najbardziej utalentowany polski tenisista ostatnich lat wyzdrowieje, ale nie zmieni swego podejścia do treningu, to kolejne kontuzje są niemal pewne i mogą położyć definitywne kres karierze Janowicza, gdyż jest on fizycznie nieprzygotowany do ciężkiej pracy i, co najważniejsze, specjalnie za nią nie tęskni.