W trakcie swojej kadencji Nawałka powołał na zgrupowania reprezentacji 79 piłkarzy – 68 z nich przynajmniej na minutę pojawiło się na murawie. Mecze z Serbią i Finlandią były ostatnimi, w których selekcjoner mógł sobie pozwolić na eksperymenty i powołania piłkarzy po to, by się im przyjrzeć. Następne mecze – z Holandią (1 czerwca w Gdańsku) i z Litwą (6 czerwca w Krakowie) – drużyna narodowa rozegra już po powołaniach na mistrzostwa Europy. Ostateczny etap selekcji zaczyna się więc właśnie teraz.
Sztab Nawałki, a przede wszystkim sam selekcjoner, to grupa pracoholików, którzy każdą chwilę poświęcają na oglądanie meczów i zawodników, którzy do reprezentacji aspirują. Teraz szczegółowość tych analiz zostanie jeszcze zwiększona, nie będzie już miejsca na żadną pomyłkę, a Nawałka musi wybrać grupę 23 piłkarzy, którzy będą chcieli skoczyć za niego w ogień i bezwzględnie realizować jego wizję szybkiego, agresywnego futbolu. Właśnie ten łatwo dostrzegalny pomysł na grę był jednym z największych plusów zarówno listopadowych, jak i ostatnich meczów towarzyskich.
Scenariusz w obu przypadkach był podobny – w pierwszym spotkaniu Nawałka wystawiał najsilniejszy skład, a w późniejszych dawał szansę rezerwowym. Zarówno w listopadzie przeciwko Czechom (3:1), jak i w minioną sobotę przeciwko Finlandii (5:0) widać było wyraźnie, że pomysł i plan pozostają takie same niezależnie od wykonawców. Aktorzy drugiego planu w obu przypadkach równie dobrze przygotowali się do przedstawienia jak najważniejsze postaci tej sztuki.
Styl też pozostaje bez zmian – ofensywnie grający boczni obrońcy, jeden klasyczny defensywny pomocnik starający się stworzyć coś więcej, a nie wyłącznie podać do najbliższego kolegi. Do tego dwóch kreatywnych środkowych pomocników i szybcy skrzydłowi.
Oczywiście wiadomo, że Artur Jędrzejczyk nie zapewni takiej jakości akcji w ataku jak Łukasz Piszczek, a Tomasz Jodłowiec nie będzie miał tak doskonałego przeglądu pola jak Grzegorz Krychowiak. Ale nawet gdy Nawałka wpuszczał zmienników, to wciąż była ta sama, tak lubiana przez kibiców melodia. Bez fałszywych tonów czy gubienia tempa orkiestry.