Łyżwiarstwo figurowe jest, obok hokeja męskiego, najbardziej pożądanym przez widzów wydarzeniem igrzysk. Można to poznać po cenach biletów, można po tłoku pod halą, a także po tym, że dziennikarze muszą prosić o wejściowki na trybunę prasową i nie wszyscy dostają.
Warto było poprosić i, przy odrobinie szczęścia, zobaczyć najpierw jak w programie krótkim mistrzowie olimpijscy sprzed ośmiu lat (i wicemistrzowie sprzed czterech), Tessa Virtue i Scott Moir z Kanady poprawili własny rekord świata (83,67), a także jak świetnie debiutująca w igrzyskach para francuska Gabriella Papadakis i Guillaume Cizeron przeżyła małą katastrofę, czyli urwane ramiączko stroju łyżwiarki.
Nic się nie ukryło, defekt był z tych, które odsłaniają za dużo, ale mimo ogromnego stresu pani Gabriella dojechała do końca i zajęła z partnerem drugie miejsce, co w tych okolicznościach było wyczynem prawdziwie olimpijskim. I nie był to tego dnia jedyny taki przypadek, drugi dotknął parę koreańską.
Dobę później, w programie dowolnym Francuzi (w innych strojach) pojechali rewelacyjnie, popłynęli nad lodem do „Sonaty księżycowej” Ludwiga van Beethovena, poprawili rekord świata tej części rywalizacji, do złota zabrakło im 0,79 punktu. Choć nowa punktacja w łyżwiarstwie figurowym to dla większości kibiców czarna magia, intuicja podpowiadała, że przy wyniku 123,35 – to niewiele.
Para kanadyjska ma drugie złoto olimpijskie, bo też jechała pięknie do utworu „Roxanne” z musicalu „Moulin Rouge”. Jej także trybuny wyrzuciły na lód dziesiątki pluszowych maskotek, co jest od lat wyrazem najwyższego zachwytu publiczności i wymaga zatrudnienia gromady małych łyżwiarek do sprawnego zbierania prezentów.
Tańce na lodzie potwierdziły że łyżwiarstwo figurowe staje sportem ponadnarodowym. Już wcześniej widzieliśmy, jak Ukrainka i Francuz zdobywają złoto dla Niemiec w parach sportowych, w tańcach zaś Francuzka Gabriella Papadakis pochodzi z Krety, Japończyk Chris Reed urodził się w USA, Alisa Agafonowa w Charkowie, ale jest od ośmiu lat Turczynką, Koreańczyk Alexander Gamelin, wbrew nazwisku, pochodzi z Bostonu.
Polskie łyżwiarstwo przygarnęło z Ukrainy Maksyma Spodyriewa (jest obywatelem RP od 2016 roku) jako partnera dla Natalii Kaliszek i w ten sposób po ośmiu latach przerwy polska para taneczna znów pojawiła się na igrzyskach.
Pojechała dobrze, czternaste miejsce w debiucie nie jest złe, pani trener Sylwia Nowak-Trębacka jest pełna wiary, że młodzi łyżwiarze zaczną awansować w kolejnych imprezach mistrzowskich. Tańczyli do muzyki z „Wielkiego Gatsby’ego”, dodali trochę swingu, zebrali brawa i chyba pluszaka także. Twierdzą, że za cztery lata poprawią olimpijskie osiągnięcia pani trenerki (12. i 13. miejsce z Sebastianem Kolasińskim) z Vancouver i Soczi.
Ciąg dalszy to rywalizacja solistek, w środę eliminacje w programie krótkim, w piątek programy dowolne. Startuje 30 pań, awansuje 24.
Krzysztof Rawa z Gangneung
Łyżwiarstwo figurowe – pary taneczne: 1. T. Virtue, S. Moir (Kanada) 206,07 (83,67 (rek. świata)+122,40); 2. G. Papadakis, G. Cizeron (Francja) 205,28 (81,93+123,35 (rek. świata)); 3. M. Shibutani, A. Shibutani (USA) 192,59 77,73+114,86);…14. N. Kaliszek, M.