Tony Hawk, absolutna legenda skateboardingu (po polsku swojskiej deskorolki), w spocie reklamowym igrzysk powiedział: „Nazywaliśmy siebie rodziną odmieńców. Teraz świat będzie nazywał nas olimpijczykami".
To zdanie najlepiej definiuje, jak dzięki igrzyskom zmieniło się postrzeganie społeczności skateboardzistów. To już nie wariaci dewastujący przestrzeń publiczną, tylko pełnoprawni sportowcy. Jeśli komuś efektowne ewolucje na rampach nie wystarczają do zainteresowania się deskorolką, może zwróci uwagę na tę dyscyplinę, gdy zda sobie sprawę, jaka historia i jacy ludzie ją tworzą.
Są jak bracia
Mało jest sportów o specyfice i atmosferze panujących na zawodach w skateboardingu. Mimo reprezentowania wielu państw zawodnicy zachowują się tak, jakby wszyscy byli w tej samej drużynie. Gdy 13-letnia Sky Brown, startująca w barwach Wielkiej Brytanii, zakończyła w Tokio swój bardzo udany przejazd, od razu podbiegły do niej pozostałe skatebordzistki cieszące się z jej trzeciego miejsca na olimpijskim podium.
Podobna atmosfera panowała wśród mężczyzn, gdzie Keegan Palmer z Australii i reprezentant Stanów Zjednoczonych Cory Juneau wzajemnie przeżywali swoje sukcesy, przyjacielsko ściskali się po zakończeniu rywalizacji.
Nic w tym dziwnego, skoro wszyscy skateboardziści startujący w igrzyskach bardzo dobrze się znają. Razem trenują, razem jeżdżą na zawody, a niektórzy nawet razem dorastali. Tak było w przypadku Palmera i Juneau, którzy znają się od wielu lat i jako dzieci razem stawiali pierwsze kroki na deskorolce.