Drużyny NHL rozgrywały ostatnie przed olimpijską przerwą mecze jeszcze w nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu. Powołani do swoich narodowych reprezentacji zawodnicy w pośpiechu ściągali wczoraj do Vancouver. Turniej otworzy spotkanie USA – Szwajcaria, potem Kanada zmierzy się z Norwegią, a Rosja z Łotwą. Taki jest program pierwszego dnia.
Startuje 12 drużyn podzielonych na trzy grupy. W grupie A znalazły się Kanada, USA, Szwajcaria i Norwegia, w B – Rosja, Czechy, Słowacja i Łotwa, natomiast w C – Szwecja, Finlandia, Niemcy i Białoruś.
Po zakończeniu fazy grupowej (każdy z każdym) zespoły sklasyfikowane zostaną na miejscach od pierwszego do dwunastego. Cztery czołowe bezpośrednio awansują do ćwierćfinałów, pozostałe – z miejsc 5 – 12 – będą walczyć w play-off. Piąta zagra z dwunastą, szósta z jedenastą, siódma z dziesiątą, a ósma z dziewiątą. Zwycięzcy uzupełnią skład ćwierćfinalistów.
Cała Kanada jest przekonana, że jej drużyna pierwszy mecz play-off stoczy dopiero w 1/4 finału. Musi więc od początku iść na całość, zdobywać najwięcej punktów (3 – za zwycięstwo bez dogrywki, 2 – za wygraną po dogrywce lub rzutach karnych, 1 – za porażkę po dogrywce lub karnych, 0 – za porażkę po 60 minutach), żeby awansować do najlepszej czwórki. Nowy regulamin praktycznie eliminuje niebezpieczeństwo odpuszczania meczów albo „układania się”.
Tytułu z Turynu broni Szwecja. Kanada była cztery lata temu dopiero siódma. Ma się teraz na kim i za co odgrywać.