To co wydarzyło się na lodowisku w Vancouver przeszło najśmielsze oczekiwania. Murowany kandydat do olimpijskiego złota, wielki rosyjski mistrz Jewgenij Pluszczenko przegrał rywalizację o tytuł mistrz olimpijskiego. Jeszcze przed rozpoczęciem występu Pluszczenki nic nie wskazywało na taką możliwość. Według ekspertów łyżwiarz ten posiada większe umiejętności skokowe od pozostałych, a Ci nie postawili poprzeczki na poziomie, który byłby dla niego nieosiągalny.
[srodtytul] Lysacek dał z siebie wszystko[/srodtytul]
Amerykanin Evan Lysacek w swoim programie wykonał absolutnie wszystko co zamierzał. Jego występ wywołał owację na stojąco. Lysacek występował jako pierwszy w ostatniej grupie rozgrzewkowej. Nie wiedział więc co pokażą rywale, musiał pojechać na maksimum swoich możliwości dlatego zrobił wszystko, by podnieść poprzeczkę jak najwyżej. I rzeczywiście zawiesił ją bardzo wysoko. Jest jednak coś co może zburzyć ten idealny obraz. Łyżwiarz ten nie zdecydował się na próbę poczwórnego toeloopa, która mogła być w jego przypadku bardzo ryzykowna. Nie jest to silny element Lysacka, natomiast upadek skutkowałby ogromną stratą punktową. W zamian za to wykonał czysto, pewnie wszystkie inne potrójne skoki wraz z dwoma potrójnymi axlami.
Te najtrudniejsze skoki wykonywane były przez zawodnika w drugiej część występu, kiedy ich wartość punktowa jest dodatkowo premiowana. Tak było z bardzo trudną kombinacją potrójnego axla z podwójnym toeloopem, potrójnym flipem w kombinacji oraz lutzem. Lysacek od zawsze prezentujący bardzo elegancki styl jazdy, znakomicie interpretował orientalne rytmy „Scherezady”. Sukces Amerykanina, który jest też aktualnym mistrzem świata ( tytuł ten zdobył pod nieobecność Pluszczenki) jest olbrzymi i wyraźnie widać było, iż zawodnik był zaskoczony kiedy usłyszał sędziowski werdykt.
[srodtytul]Arogancja zgubiła Pluszczenkę? [/srodtytul]