Nie oglądaj się, Justyna

Dotychczas były tylko harce. Dopiero od drugiego tygodnia igrzysk biegi przenoszą się do królestwa Justyny Kowalczyk: na trasy wyścigu łączonego i na 30 km. W obu Polka jest mistrzynią świata

Publikacja: 19.02.2010 18:01

Nie oglądaj się, Justyna

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

To było niemal dokładnie rok temu, w Libercu. Justyna zostawiła za sobą coraz bardziej zirytowaną Aino-Kaisę Saarinen, wyskoczyła przed Kristin Stoermer Steirę i ruszyła do mety, a trener Aleksander Wierietielny krzyczał, biegnąc obok niej: „Nie oglądaj się, Justysiu, żeby nie było jak na igrzyskach”.

Wcale nie miała zamiaru się oglądać ani wtedy, ani później. W biegu łączonym zdobyła pierwsze w karierze złoto mistrzostw świata i ruszyła w stronę następnych sukcesów. W stronę drugiego złota MŚ w biegu na 30 km, Kryształowej Kuli za wygranie Pucharu Świata, dominacji w obecnym sezonie i ogromnej popularności nie tylko w Polsce, ale wszędzie tam, gdzie ludzie znają się na biegach.

To wszystko zaczęło się właśnie w wyścigu łączonym, tej najdziwniejszej z biegowych konkurencji. Obowiązująca wciąż angielska nazwa „pursuit” jest nieco myląca. Kiedyś to rzeczywiście był pościg: najpierw rozgrywano bieg stylem klasycznym, a dwa dni później zawodniczki ruszały krokiem łyżwowym w takiej kolejności i odstępach, jakie wyznaczyła pierwsza część rywalizacji.

Dziś wszystko dzieje się jednego dnia, podczas ok. 40 minut walki ramię w ramię. Najpierw jest 7,5 km stylem klasycznym ze startu wspólnego, potem pit stop, gdzie się zmienia narty i buty na te do stylu dowolnego, a potem kolejne 7,5 km. Liczy się wszechstronność, ale też szybkość i zimna krew przy zmianie sprzętu, bo zdarzały się już szanse pogrzebane źle zapiętymi butami albo złapaniem w strefie zmian za cudzy sprzęt.

O wprawę trudno, bo biegi łączone są ostatnio w Pucharze Świata raz na rok. Ale w igrzyskach i mistrzostwach świata to obowiązek. Justyna bardzo je lubi, wygrała trzy ostatnie takie biegi, czyli wspomniany w Libercu, niedawny w Rybińsku i rok temu podczas próby przedolimpijskiej w Whistler. Wprawdzie w tych dwóch ostatnich obsada była słabsza, ale zwycięstwo pozostaje zwycięstwem. Polka jest przed piątkowym startem faworytką.

Pierwszy raz pobiegnie w kanadyjskich igrzyskach pod taką presją. Biegu na 10 km stylem dowolnym wygrać nie miała prawa, tam była wymieniana tylko wśród kandydatek do medalu, a nie do złota. W sprincie było wiadomo, że stać ją na mistrzostwo, ale to taka loteria, że trudno o gwarancję sukcesu. Teraz oczekiwania będą ogromne, Justyna sama nie wybaczy sobie niepowodzenia. Jak pokazał bieg na 10 km, najpoważniejszą rywalką w walce o tytuł będzie broniąca złota z Turynu Estonka Kristina Smigun.

Po tym biegu Polka będzie miała ponad tydzień przerwy do następnego startu, bo sztafetę 4 x 5 km 25 lutego trzeba traktować tylko jako urozmaicenie treningu. Co nie oznacza, że Justyna nie pobiegnie w sztafecie najszybciej z tych, które wystartują stylem klasycznym. Ale to będzie jedynie rozgrzewka przed puentą igrzysk, biegiem na 30 km klasykiem ze startu wspólnego. Na tym dystansie Kowalczyk zdobyła brąz w Turynie, wprawdzie krokiem dowolnym, a nie klasycznym, ale styl w kobiecym maratonie, zwłaszcza przy starcie wspólnym, nie ma tak dużego znaczenia.

Wygrywa po prostu najlepsza, tak się wybiera królową nart. Kowalczyk w całej karierze startowała w tej konkurencji, ze startu wspólnego i różnymi stylami, pięciokrotnie. Była pierwsza, druga, trzecia, czwarta, a jednego biegu nie ukończyła. Cztery lata temu w Turynie prowadziła przed finiszem, ale obejrzała się, co goniące ją Katerina Neumannova i Julija Czepałowa odczytały jako oznakę słabości i wyprzedziły Kowalczyk przed metą.

To o tym krzyczał trener Wierietielny w Libercu. Teraz to już jest inna Justyna i inne rywalki, bo Neumannova już nie biega, a Czepałowa wpadła na dopingu. Groźne będą Petra Majdić i Virpi Kuitunen, dla której to zapewne ostatni ważny bieg w karierze. Trudno uwierzyć, że w tej karierze nie ma żadnego olimpijskiego złota. Ale, przy całej sympatii do lubianej przez inne biegaczki Virpi, Justyna zrobi wszystko, by to się w Vancouver nie zmieniło.

[ramka][b]Kolejne starty[/b]

Bieg łączony 7,5 km stylem klasycznym i 7,5 km dowolnym19.02, godz. 22.00

Sztafeta 4x5 km25.02, godz. 20.00

Bieg na 30 km stylem klasycznym ze startu wspólnego27.02, godz. 20.45[/ramka]

Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Materiał Promocyjny
BIO_REACTION 2025
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont