Dobry car i źli kierowcy

Rosyjskie kamazy są znów na czele stawki. Można uznać, że wszystko wróciło do normy

Aktualizacja: 15.01.2013 20:22 Publikacja: 15.01.2013 20:20

Dobry car i źli kierowcy

Foto: AFP

Ciężarówki zawsze są trochę w cieniu samochodów czy motocykli. Ostatnie wyjeżdżają na trasę, ostatnie przyjeżdżają. Zasługują na więcej uwagi, bo przejechać pustynię albo góry w takim samochodzie to wyzwanie.

Wśród ciężarówek niebieskie kamazy z Rosji to chyba największa legenda tej imprezy. Na 35 Dakarów brały udział w 23 i aż dziesięć razy wygrywały, zostawiając z tyłu many, iveco albo tatry. Może było im trochę łatwiej niż samochodom z Europy Zachodniej, bo od razu były projektowane na ciężkie warunki i gdy piasek wciska się w tryby, a kamienie lecą spod kół, radziecka maszyna jedzie dalej.

Jeszcze w 2011 roku rosyjskie załogi były na czterech pierwszych miejscach. Wygrał tradycyjnie Władimir Czagin, nazywany Carem Dakaru, bo zwyciężał aż siedem razy. Prezydent Dmitrij Miedwiediew osobiście składał zespołowi gratulacje.

W zeszłym roku coś się jednak popsuło. Najlepszy kamaz przyjechał dopiero na trzeciej pozycji i to kierowany nie przez fabrycznego kierowcę, ale Artura Ardawiczusa z Kazachstanu.

Nadzieja Rosjan Eduard Nikołajew został wykluczony z rajdu za naruszenie przepisów. Rosjanie zderzyli się z rywalami i nie udzielili im wystarczającej pomocy, a poza tym zmienili koło w czasie neutralizacji, co jest zabronione. Po takiej klęsce kamazy wezwały na pomoc swojego cara. Czagin został szefem zespołu i ma poprowadzić niebieskie ciężarówki z powrotem na szczyt.

Początek tegorocznego Dakaru wiele dobrego jednak nie zapowiadał. Nikołajew zaczął od piątego miejsca, a na czele stawki rozgościł się Holender Gerard de Rooy (iveco), który wygrał w zeszłym roku. Prowadził z bezpieczną przewagą aż do dziewiątego etapu.

Tam jego załogę dopadł pech. Najpierw pękła uszczelka do napędu turbo i żaden z mijających go kierowców nie miał ze sobą zapasowej, więc musiał czekać na samochód serwisowy. A kiedy już znowu ruszył na trasę, zaczęły się problemy z kierownicą, potem z oponą, następnie pękła przednia szyba, a na koniec iveco de Rooya zakopało się w wąwozie. Holender spadł na czwarte miejsce, a na pierwsze awansował Nikołajew. Ot, cały Dakar.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?