Polacy dwa razy w ciągu czterech dni pokonali byłych mistrzów świata Szwedów, nie przegrali w Dortmundzie i Halle żadnego z czterech meczów. Okazali się też lepsi od reprezentacji Czech i Niemiec.
Finałowe spotkanie ze Szwedami od pierwszej minuty było bardzo wyrównane. Po pierwszej połowie rywale prowadzili 15:14. Drugą część meczu Polacy rozpoczęli źle – od utraty bramki. Po chwili nie wykorzystali rzutu karnego (w sumie nie strzelili trzech karnych i to był największy mankament w grze naszej drużyny).
Polscy zawodnicy pokazali jednak charakter, odrobili straty, a decydującą bramkę na kilka sekund przed końcem zdobył Mariusz Jurasik.
Dzień wcześniej w półfinale Polacy zrewanżowali się gospodarzom za porażkę w meczu o złoty medal tegorocznych mistrzostw świata (zespół Bogdana Wenty przegrał wtedy 24:29). W sobotę Polacy pokonali Niemców (32:28), a najwięcej bramek (9) zdobył Karol Bielecki – najskuteczniejszy w naszej ekipie podczas Superpucharu.
Trener Heiner Brand, który prowadzi reprezentację Niemiec już od dziesięciu lat, przyznał, że zwyciężył lepszy, ale sprawiał wrażenie, jakby nie mógł pogodzić się z przegraną. Więcej powodów do zadowolenia miał po meczu o trzecie miejsce, w którym gospodarze nie dali szans Rosji, wygrywając 36:27.