Po niezliczonych perturbacjach, niesprawiedliwej porażce z Czechami, kontuzji Alexandra Freia, przegranej bitwie na wodzie z Turkami szwajcarska reprezentacja pożegnała się z kibicami i trenerem Köbim Kuhnem. Teraz drużynę przejmie Ottmar Hitzfeld.

Wszystkie bramki w Euro strzelił dla Szwajcarów Hakan Yakin. On jako jedyny nie tracił głowy, gdy był przed bramkarzem, pozostali - i Szwajcarzy, i pewni już awansu Portugalczycy – marnowali znakomite okazje. Gokhan Inler i Nani trafili w słupek, Pepe w poprzeczkę. Yakin najpierw pokonał Ricardo w sytuacji sam na sam, a potem z rzutu karnego po faulu Fernando Meiry na Tranquillo Barnetcie.

Święto zepsuli tylko Turcy (każdy czeski gol był świętowany na trybunach jak szwajcarski) i trener Luiz Felipe Scolari. Najpierw zachował się ze szwajcarskiego punktu widzenia, jak należy, wystawiając drużynę z zaledwie trzema piłkarzami z podstawowego składu. Potem frustracja wzięła górę. Nie chodziło o samą porażkę, ale o to, co robił austriacki sędzia Konrad Plautz. Dał Portugalczykom cztery żółte kartki, Scolari uważał, że nie wszystkie zasłużenie.

- Za późno się zorientowałem, że to nie jest mecz, tylko święto gospodarzy. Inaczej wystawiłbym jedenastu rezerwowych, żeby nie ryzykować - upierał się przy swoim trener. Gdy zapytano go, czy ma przeczucie, z kim Portugalia zagra w drugiej rundzie, wybierał tylko między Niemcami i Austrią. Biorąc pod uwagę, kto nam sędziował, spodziewam się, że z Austriakami.