Kibice, którzy wypełnili w sobotę do ostatniego miejsca stadion Polonii Bydgoszcz liczyli, że najlepszy polski żużlowiec wygra tu po raz ósmy w karierze i w ostatnich zawodach sezonu odbierze Crumpowi mistrzostwo świata. Zadanie było niemal niemożliwe do wykonania. Australijczyk nie mógł zdobyć w sobotę więcej niż sześć punktów, a Gollob musiałby wygrywać wszystkie biegi, żeby stanąć na najwyższym stopniu podium.
Gdyby Polak w sobotę wygrał historia zatoczyłaby koło i zwróciła Polakowi to, co odebrała mu dziesięć lat temu. W 1999 roku Gollob miał szanse na złoty medal, ale startował (podobnie jak w sobotę Crump) z niezaleczoną kontuzją i przegrał wtedy w duńskim Vojens walkę o tytuł ze Szwedem Tonym Ricardssonem.
Optymiści przypominali, że Crump w przedostatnich zawodach cyklu, we włoskim Terenzano, startując z niezaleczoną kontuzją jeździł fatalnie i zdobył tylko cztery punkty, ale od tego czasu minął niemal miesiąc i zdrowie Australijczykowi tym razem dopisywało. Gollob nawet po triumfie w Grand Prix Włoch podkreślał, że mimo kłopotów rywala nie wierzy w zdobycie złota. Na początku jednak jeździł w Bydgoszczy tak, jakby chciał zaprzeczyć swoim słowom.
Już pierwszym biegu Polak (nr 3) miał okazję zmierzyć się z Crumpem. Polak ruszał z zewnętrznego toru, a Crump w środku, bliżej krawężnika. Obu pretendentów rozdzielał Brytyjczyk Chris Harris, a stawkę zamykał Szwed Andreas Jonsson. Gollob wygrał start i nie oddał prowadzenia do końca, ale niestety tuż za nim metę minął Crump i zdobył dwa punkty. Sprawa mistrzostwa ciągle była jednak otwarta.
W kolejnym starcie Australijczyk znów był drugi, niewiele jednak brakowało, a byłby niżej, bo świetnie wystartowali Sebastian Ułamek i Rune Holta. Reprezentujący Polskę Norweg dał się jednak Crumpowi wyprzedzić i tytuł mistrza świata znów oddalił się od Golloba. Polak jednak nie rezygnował. W ósmym biegu słabo wystartował, ale natychmiast Gollob zaatakował. Miejsca między Leigh Adamsem a krawężnikiem było tylko tyle, by zmieścić motocykl i kolano. Gollob po wyjściu z wirażu był pierwszy i nie oddał prowadzenia do mety.