Reklama
Rozwiń
Reklama

Tańczy, śpiewa i bije

Mariusz „Pudzian" Pudzianowski wygrał dwa do remisu swój drugi pojedynek w MMA (Mieszane Sztuki Walki). W katowickim Spodku tym gorszym był Japończyk Yusuke Kawaguchi.

Aktualizacja: 08.05.2010 09:02 Publikacja: 08.05.2010 01:21

Mariusz Pudzianowski

Mariusz Pudzianowski

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

-Liczyłem, że skończę tę walkę najpóźniej po 2-3 minutach. Gdy zobaczyłem, że zaczyna się druga runda, nie wierzyłem własnym oczom - mówił po ogłoszeniu werdyktu Pudzianowski, który przyznał szczerze, że w MMA wciąż jest żółtodziobem.

„Pudzian" to dziś nie tylko światowej klasy strongman, który siłą swych monstrualnych mięśni przeciąga samoloty, ale też czołowy w Polsce celebryta. Występował w „Tańcu z gwiazdami" i pokazał, że ma nie tylko dystans do siebie, ale ciężko pracując potrafi robić postępy w dziedzinie, która nie jest stworzona dla niego.

Sporty walki to dla „Pudziana" coś więcej niż taniec, zawsze były jego pasją, ale robił co innego zanim postanowił udowodnić, że bić się według określonych reguł też potrafi.

Pierwszego przeciwnika, Marcina Najmana zmiótł z ringu na warszawskim Torwarze w 44 sekundy kilkoma kopami i solidnymi ciosami bitymi z góry, jak na wiejskim weselu. W Katowicach pobił jeszcze jeden rekord. Zapełnił „Spodek", co do tej pory udawało się tylko siatkarzom i wytrzymał pełne dwie rundy walki z doświadczonym, choć nie najwyższej klasy rywalem. A przecież mówiono, że jeśli nie zmusi rywala do poddania na początku pojedynku, to nie wytrzyma go kondycyjnie.

I przyznał, już po walce, że miał chwile zwątpienia, gdy dopadł go kryzys. - Wtedy pomyślałem o rodzicach, którzy zawsze byli ze mną, choć nie popierali tego co robię. To mi pomogło, tak samo jak krzyk kibiców: Pudzian, dawaj! I Pudzian dał im to po co przyszli: zwycięstwo. Ale wie, że w MMA wielkim mistrzem jeszcze nie jest. Obiecuje więc, że będzie pracował tak ciężko, jak to tylko możliwe, by dostać się na szczyt, bo kocha takie wyzwania.

Reklama
Reklama

Najbliższe czeka go już za dwa tygodnie, w Chicago, gdzie zmierzy się w byłym mistrzem świata UFC Timem Sylvią. Tam na jego sukces czeka Polonia. Nie może jej zawieść. Mięśnie ma przecież ogromne, serce do walki też, problem w tym, że umiejętności wciąż niewielkie.

-Liczyłem, że skończę tę walkę najpóźniej po 2-3 minutach. Gdy zobaczyłem, że zaczyna się druga runda, nie wierzyłem własnym oczom - mówił po ogłoszeniu werdyktu Pudzianowski, który przyznał szczerze, że w MMA wciąż jest żółtodziobem.

„Pudzian" to dziś nie tylko światowej klasy strongman, który siłą swych monstrualnych mięśni przeciąga samoloty, ale też czołowy w Polsce celebryta. Występował w „Tańcu z gwiazdami" i pokazał, że ma nie tylko dystans do siebie, ale ciężko pracując potrafi robić postępy w dziedzinie, która nie jest stworzona dla niego.

Reklama
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Sport
Warszawa biegnie po rekord. W niedzielę odbędzie się 47. Nationale Nederlanden Maraton Warszawski
Sport
Znajdą się pieniądze na modernizację Polonii? Los inwestycji w rękach radnych
Sport
Stadion Polonii: ratusz poprosi cztery firmy o złożenie ofert
Sport
Zmarł Hulk Hogan, ikona i popularyzator wrestlingu
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama