W połowie jestem Polakiem

W Polsce mam większą rodzinę niż na Białorusi - mówi Jauheni Hutarowicz, kolarz grupy Francaise des Jeux, zwycięzca etapu Tour de Pologne

Publikacja: 04.08.2010 14:04

[b]Rz: Po pasjonującym pojedynku aż do linii mety wygrał pan finisz w Katowicach. Kto panu pomagał? [/b]

W naszej ekipie na Tour de Pologne są dwaj sprinterzy: ja i Sebastien Chavanel. Mieliśmy spotkanie przed pierwszym etapem, na którym pytano mnie, jak rozgrywać finisze. Natychmiast odpowiedziałem: poradzę sobie sam, wy wszyscy pracujcie dla Sebastiena. Oczywiście zdarza się, że któryś z kolegów podprowadzi mnie bliżej czoła peletonu, ale w decydujących momentach walczę sam. Taki sposób finiszowania najbardziej mi odpowiada.

[b]Dzisiejsze zwycięstwo to dla pana niespodzianka? [/b]

Nie, ponieważ czułem, że jestem w formie. Już po poprzednim etapie, gdy pokonaliśmy, licząc start honorowy, blisko 250 kilometrów, czułem się, jakbym w ogóle nie przejechał tego dystansu. Nie byłem zmęczony. No, może trochę, ale nie tak, jak inni moi koledzy.

[b]Na gratulacje odpowiedział pan polskim „dziękuję”. [/b]

Bo w połowie jestem Polakiem. Dziadek Eugeniusz, babcia Teresa i ojciec Edward byli Polakami. Babcia lepiej mówi po polsku niż po białorusku czy rosyjsku. Mieszkali w okolicach Baranowicz. Ja urodziłem się w Mińsku. Mam kuzynów w Poznaniu, Warszawie. W Polsce mam większą rodzinę niż na Białorusi. Właśnie dostałem sms z gratulacjami po dzisiejszym zwycięstwie od Weroniki i Czesława Karwatów z Poznania. Kilka razy w roku z żoną i córeczką odwiedzam rodziców. Gdy jedziemy z Francji samochodem, często się u nich zatrzymujemy.

[b]Mówi pan po polsku[/b]?

Dużo rozumiem. Mówię kiepsko.

[b] Jak należy pisać pana imię?[/b]

- Na Białorusi mamy dwa narodowe języki. Po białorusku imię brzmi Jauheni, po rosyjsku - Jewgienij. Po polsku Eugeniusz, jak mój dziadek.

[b]W Katowicach odniósł pan 17. zwycięstwo w karierze. Który z sukcesów najbardziej pan sobie ceni? [/b]

Tytuł mistrza Białorusi w wyścigu ze startu wspólnego. Zdobyłem go dwukrotnie w 2008 i 2009 roku.

[b]W tym roku nie startował pan? [/b]

Startowałem, ale mistrzem został Aliaksandr Kuczynski z Liquigasu. Przegrałem z nim, był silniejszy. Mamy jeszcze kilku innych białoruskich kolarzy w zawodowych grupach: Wasyl Kirijenka, Konstantin Sioutsou, Aleksandr Usov czy jadący tutaj w ekipie Quick Step Branislau Samojlau i Andrei Kunitski.

[b]Mistrzostwo Białorusi jest dla pana ważniejsze niż dzisiejsza pierwsza w karierze wygrana w wyścigu Pro Tour? [/b]

Tak, bo to prawdziwy tytuł. Pewnie podobnie jest w przypadku innych kolarzy. Dla Polaka ważne jest zdobyć mistrzostwo Polski. Z drugiej strony prawdą jest, że nigdy dotychczas nie wygrałem w imprezie Pro Tour. Jestem tym bardziej zadowolony, że w mojej ekipie to dopiero drugie w sezonie zwycięstwo w tym elitarnym cyklu. Wcześniej Sandy Casar wygrał etap w Tour de France.

[b]Jak się panu podoba Tour de Pologne? [/b]

Od strony organizacyjnej - wspaniały. Startuję tu drugi raz. W debiucie w 2008 roku trzy razy finiszowałem w pierwszej dziesiątce: na trzecim, czwartym i siódmym miejscu. Jestem pod wrażeniem ceremonii zakończenia wyścigu, która odbywa się w niepowtarzalnych wnętrzach kopalni soli w Wieliczce.

[b]Jak znalazł się pan w zawodowej grupie na Zachodzie? [/b]

Jestem we Francji od ośmiu lat. W 2000 roku startowałem tam w mistrzostwach świata w Plouay. W wyścigu juniorów zająłem 14. miejsce. Miałem wówczas 16 lat. Jeden z francuskich klubów amatorskich, który już miał zawodnika z Białorusi, zaproponował mi starty u siebie, gdy ukończę 18 lat. Oczywiście przystałem na to i trafiłem do ekipy U.V. Aube w Szampanii, potem reprezentowałem klub Roubaix Lille Metropole, a od 2008 roku mam zawodowy kontrakt w La Francase des Jeux.

[b]Skoro mowa o Francji. W ubiegłym roku był pan „czerwoną latarnią” Tour de France. Jakie to uczucie ukończyć wyścig na ostatnim miejscu w klasyfikacji? [/b]

Byłem bardzo zadowolony. Po pierwsze z faktu, że w debiucie dojechałem do mety, a po drugie, że wzbudzałem zainteresowanie mediów. Pan też mnie o to teraz pyta. O ostatnim zawsze dużo się mówi. Gdybym był przedostatni, nikt by nie zwracał uwagi.

[b]Ale na kończącym wyścig etapie z finiszem sprinterów na Polach Elizejskich był pan piąty...[/b]

W ostatni wiraż wchodziłem na dwunastej pozycji, a jeszcze wyprzedziłem siedmiu rywali.

[b] To był pana jedyny Tour de France? [/b]

Póki co, tak. W tym roku nie jechałem, szkoda. Ekipa postanowiła zrezygnować ze sprinterów, utworzono drużynę wokół specjalistów jazdy w górach Christophe’a De Mevela i Sandy’ego Casara.

[b] Zna pan bliżej któregoś z polskich kolarzy zawodowych?[/b]

Na piątym etapie Tour de France jechaliśmy w długiej ucieczce z Marcinem Sapą. Było nas pięciu. Etap wygrał wówczas Thomas Voeckler. Mieliśmy z Marcinem trochę czasu, by się poznać. Teraz witamy się i pozdrawiamy przy każdym spotkaniu.

[b]Wygra pan jeszcze raz w Tour de Pologne? [/b]

Obowiązkowo. Będziemy próbować, gdzie tylko to będzie możliwe.

[i] rozmawiał w Tychach Marek Cegliński[/i]

[ramka][b]Jauheni Hutarowicz[/b], ur. 29 listopada 1983 r. w Mińsku

[b]Przebieg kariery:[/b] od 2003 - U.V. Aube; 2007 - Roubaix Lille Metropole; od 2008 - La Francaise des Jeux.

[b] Największe sukcesy:[/b] mistrzostwo Białorusi (2008, 2009), wygrane etapy w Tour Mediterraneen (po dwa w 2009 i 2010), Dookoła Burgos (dwa w 2009); Tour de Pologne (2010)[/ramka]

Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Materiał Promocyjny
VI Krajowe Dni Pola Bratoszewice 2025
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont