Byli tacy, którzy mieli już dość wojen i szukali okazji do ich zakończenia pokojowym traktatem. Tacy, którzy chcieli zobaczyć nowy stadion. Ci, dla których magnesem był Arsenal. Wreszcie ludzie traktujący mecz jako niecodzienne wydarzenie towarzyskie, na którym wypada się pokazać.
W sobotę świętowała stolica, wczoraj tego rodzaju uroczystości, na mniejszą skalę, odbyły się na nowych stadionach w Kielcach i Lubinie. Za kilka tygodni będziemy świadkami gali na stadionach Lecha, Wisły (7 września ma tam zagrać Polska z Australią), Cracovii (z udziałem TSV 1860 Monachium), a w przyszłym roku Lechii Gdańsk (ma przyjechać Juventus), Śląska Wrocław, Jagiellonii. Przebudowuje się Stadion Śląski, a Narodowy w Warszawie (na otwarcie spotkamy się z Niemcami) raduje każdego, kto obserwuje, w jakim tempie się wznosi.
Słyszę od znajomych z całej Polski, prawdziwych lub niedzielnych kibiców, że nie mogą się doczekać, pójdą, kupią karnet na cały sezon. A przy okazji zajrzą do sklepu na stadionie, po koszulkę lub szalik. W sobotę do nowego sklepu klubowego Legii trudno było wejść, a w kolejce do kasy czekało się prawie pół godziny. Cały towar można było kupić już wcześniej, w sklepiku znajdującym się w baraku, ale tłoku tam nie widziałem.
Nawiasem mówiąc, nie rozumiem, dlaczego Legia nie zamówiła jakichś kibicowskich akcesoriów zaprojektowanych specjalnie na ten mecz. Przecież 7 sierpnia będzie dla klubu datą historyczną.
Wszystkie te stadiony przybliżają nas do Europy jeszcze przed Euro 2012. Wreszcie spełniają się marzenia starszych kibiców, dla młodych takie inwestycje to normalność.