Polak to nowa gwiazda wagi ciężkiej, a Grant był kiedyś nadzieją tej kategorii. To może być jeden z ostatnich kroków dzielących Adamka od tytułu mistrzowskiego. Byłby to jego trzeci pas, wcześniej był mistrzem organizacji WBC w kategorii półciężkiej oraz IBF w junior ciężkiej.
Najpierw jednak Polak musi pokonać potężnego Amerykanina, przy którym w ringu będzie wyglądał jak biblijny Dawid przy Goliacie. W nocy z soboty na niedzielę (polskiego czasu) w Prudential Center w Newark w stanie New Jersey będzie miał za sobą kilkanaście tysięcy polskich kibiców i spore już grono uznanych amerykańskich fachowców, którzy wierzą, że może podbić królewską kategorię.
Mierzący 201 cm Grant kilkanaście lat temu był kandydatem na wielką gwiazdę boksu. To był czas, gdy kończyły się wspaniałe kariery Tysona i Holyfielda, a rozbity przez Andrzeja Gołotę Riddick Bowe odchodził w zapomnienie. W 1999 roku, gdy Grant dwukrotnie padał w pierwszej rundzie po ciosach Gołoty, by w ostatniej, dziesiątej, zmusić go do poddania, Adamek miał za sobą cztery zawodowe walki w wadze półciężkiej. I gdyby ktoś powiedział, że będzie w przyszłości czołowym zawodowcem w ciężkiej, nikt, w tym on sam, by nie uwierzył.
Kariera 33-letniego dziś Adamka to blaski i cienie. Zaczynał ją związany z Panosem Eliadesem (były promotor Lennoxa Lewisa), który twierdził, że ma talent nie mniejszy niż jego flagowy mistrz, ale wiele dla Polaka nie zrobił. Później “Góral” związał się z Donem Kingiem i został mistrzem świata po dramatycznej walce z Australijczykiem Paulem Briggsem w Chicago (2005). King, król promotorów, obiecywał sporo, ale kontrakt był niewolniczy i mocno uwierał Adamka. Wykupiony przez Bogusława Bagsika, głośnego aferzystę Trzeciej RP, szybko się z nim rozstał, by rozpocząć współpracę z Main Events i Ziggym Rozalskim.
Teraz jest w komfortowej sytuacji. Wspierany od lat przez telewizję Polsat, mający u boku Rozalskiego (poznał bokserski świat, pomagając Gołocie) i firmę promotorską Main Events może skoncentrować się tylko na treningach. Od dwóch lat z żoną i dwiema córkami mieszka w New Jersey, tam się rozlicza ze swoich dochodów i przy każdej okazji powtarza, że marzą mu się miliony dolarów za kolejne walki. Dlatego musi wygrać z Grantem. Nie ma wprawdzie tak wspaniałych warunków fizycznych jak olbrzym z Blue Bell w Pensylwanii, ale jest szybszy, ma twardszą szczękę i charakter prawdziwego wojownika. A to są cechy mistrzów.