Gubernator kraju krasnodarskiego Aleksander Tkaczew i Bernie Ecclestone, władca Formuły 1, podpisali wczoraj kontrakt na budowę toru. W spotkaniu uczestniczył także premier Władimir Putin, bo jak twierdzą komentatorzy, „Formułę załatwiano na najwyższym szczeblu”.
W Soczi niegdyś wypoczywali sowieccy prominenci, dziś to najpopularniejszy kurort Rosji. Jak piszą „Wiedomosti“, wyścigi F1 będą się odbywać w latach 2014 – 2020, z możliwością przedłużenia umowy o pięć lat. Licencja będzie kosztowała ok. 50 mln dolarów rocznie. Koszty budowy toru w Dolinie Imeretyńskiej oficjalnie mają wynieść ok. 200 mln dol. Nieoficjalnie – od 300 do 600 mln. Zapłacą największe rosyjskie firmy państwowe, m.in. Rostechnologie, Rosyjskie Koleje, Łukoil i Rusał.
Próby przyciągnięcia wyścigów do Rosji, a wcześniej ZSRR trwały od ponad 30 lat, już Leonid Breżniew był kuszony przez Ecclestone’a, potem o GP Moskwy zabiegał Jurij Łużkow. Pogoda dla F1 w Rosji nastała jednak dopiero teraz.
Najpierw pojawił się w Formule rosyjski kierowca Witalij Pietrow. Potem na bolidach Renault, którymi ścigają się Pietrow i Kubica, zaczęły się reklamować samochody Łady, produkowane przez koncern AwtoWaz (Renault jest udziałowcem tej firmy).
Teraz przyszła pora na przyjazd całego cyrku F1 do Rosji. Nie do Moskwy, tylko do kurortu na południu kraju, w którym po igrzyskach zostanie wiele nowoczesnych hoteli i dobre drogi. Strony wczorajszego porozumienia już zastrzegły, że jeśli przygotowania do olimpiady i Grand Prix będą trudne do pogodzenia, pierwszy wyścig może zostać rozegrany w 2015 roku.