W niedzielę pierwsza Grand Prix Korei na torze Yeongam

W niedzielę pierwsza Grand Prix Korei na torze Yeongam. Pięciu kierowców walczy o mistrzostwo świata

Publikacja: 21.10.2010 22:20

Nieznany nikomu tor, ciężkie warunki, śliska nawierzchnia i świadomość, że rywalizacja się kończy, a wynik wciąż jest niepewny – to może być recepta na pasjonujący wyścig. Niewykluczone, że po weekendzie na koreańskiej prowincji z walki o tytuł odpadnie przynajmniej jeden pretendent.

Wokół obiektu w miejscowości Yeongam wciąż trwają prace wykończeniowe. Organizatorzy przez ostatnie miesiące walczyli z czasem, bo latem w budowie przeszkadzała pogoda. Na rękę poszła im Międzynarodowa Federacja Samochodowa, która obowiązkową inspekcję toru przeprowadziła niespełna dwa tygodnie przed wyścigiem – zamiast, jak przewiduje to regulamin, trzy miesiące przed zawodami. Przypominające plac budowy otoczenie to jednak najmniejszy problem. Wykańczany naprędce tor ma świeżo położoną nawierzchnię, która budzi spore obawy wśród kierowców.

– Mogą być problemy z przyczepnością – przewiduje Robert Kubica. – Sam układ pętli jest dość interesujący, jest tu wszystkiego po trochu. Okrążenie rozpoczyna się od dwóch ciasnych zakrętów, po których następuje długi, prosty odcinek. Tutaj samochody Renault mogą górować nad rywalami.

– Mamy dobrą prędkość maksymalną, więc powinno być w porządku – przewiduje Kubica i ma nadzieję na dobry wynik po pechowym występie w Japonii, gdzie szans na podium pozbawiło go zgubione już na początku wyścigu koło.

Zespół Renault poinformował, że przyczyną awarii było obce ciało, które dostało się pomiędzy piastę i koło. Przez to nie zadziałały bolce zabezpieczające, mocujące nakrętkę – choć z zewnątrz koło wyglądało na prawidłowo dokręcone.

W Yeongam kontrowersje budzi zjazd do alei serwisowej, z barierą stojącą blisko toru.

– Wszędzie są pobocza, ale tutaj mamy ścianę po lewej i ścianę po prawej – zauważył Nick Heidfeld.

– Mnie się to podoba, lubię, jak ściany są blisko – twierdzi z kolei Kubica, znany ze swojego zamiłowania do ciasnych torów i tras ulicznych. Do końca sezonu pozostają trzy wyścigi, a więc do zdobycia jest 75 pkt.

Prowadzący w mistrzostwach Mark Webber ma 14 pkt przewagi nad Fernando Alonso i Vettelem, a duet McLarena traci do Australijczyka odpowiednio 28 (Lewis Hamilton) i 31 (Jenson Button) punktów. Żaden z nich nie może sobie pozwolić na nieukończenie wyścigu, bo przy obecnym systemie punktacji zero na koncie jest bardzo kosztowne. Największym spokojem wykazuje się Webber.

– Kalkulacje nie mają sensu – powiedział Australijczyk. – Wszystko się jeszcze może zdarzyć, ale jeśli wygram dwa kolejne wyścigi, to i tak będzie po wszystkim.

Pozostała czwórka nie ma takiego spokoju. Vettel, który po błędach stracił sporo punktów, stara się jednak utrzymać nerwy na wodzy. – Wzloty i upadki są czymś normalnym – stwierdził Niemiec. – Oczekiwaliśmy, że będziemy walczyć o mistrzostwo, i jak na razie tak jest.

Mający tyle samo punktów Alonso nie jest w komfortowej sytuacji, bo nie ma już w zapasie ani jednej jednostki napędowej, podczas gdy rywale zachowali jeszcze po jednym silniku. – Myślę, że jest w porządku – mówi jednak kierowca Ferrari. – Po problemach w drugim i trzecim wyścigu musieliśmy zaplanować sezon w inny sposób i do tej pory wszystko jest pod kontrolą. Nie powinniśmy zatem mieć żadnych obaw przed pozostałymi wyścigami.

Na kogo stawia Kubica? – Czuję, że walka rozegra się pomiędzy Webberem i Alonso – powiedział Polak. – To oni mają największą szansę, ale mogę się mylić. Z reguły jeśli typujesz dwóch kierowców, wygrywa ten trzeci.

Nieznany nikomu tor, ciężkie warunki, śliska nawierzchnia i świadomość, że rywalizacja się kończy, a wynik wciąż jest niepewny – to może być recepta na pasjonujący wyścig. Niewykluczone, że po weekendzie na koreańskiej prowincji z walki o tytuł odpadnie przynajmniej jeden pretendent.

Wokół obiektu w miejscowości Yeongam wciąż trwają prace wykończeniowe. Organizatorzy przez ostatnie miesiące walczyli z czasem, bo latem w budowie przeszkadzała pogoda. Na rękę poszła im Międzynarodowa Federacja Samochodowa, która obowiązkową inspekcję toru przeprowadziła niespełna dwa tygodnie przed wyścigiem – zamiast, jak przewiduje to regulamin, trzy miesiące przed zawodami. Przypominające plac budowy otoczenie to jednak najmniejszy problem. Wykańczany naprędce tor ma świeżo położoną nawierzchnię, która budzi spore obawy wśród kierowców.

doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie
Sport
Czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o sporcie? Jest apel do prezydenta
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Sport
Dlaczego Kirsty Coventry wygrała wybory i będzie pierwszą kobietą na czele MKOl?