To ważny sezon dla naszej żeńskiej koszykówki. W dniach 18 czerwca – 3 lipca Polska będzie organizatorem mistrzostw Europy. Ligowe rozgrywki przeprowadzono w szybszym tempie, by wygospodarować czas na przygotowania reprezentacji.
W finale (tym razem do trzech zwycięstw) spotykają się zdecydowany faworyt, lider po sezonie zasadniczym (22 zwycięstwa – 2 porażki) i 20-krotny mistrz Polski z zespołem, który po raz pierwszy awansował do finału. Za Wisłą przemawia siła drużyny, przewaga własnego parkietu, historia i dłuższy odpoczynek. W półfinale krakowianki gładko pokonały obrońcę tytułu Lotos Gdynia 3-0. Zespół z Polkowic, wicelider przed fazą play-off (20-4), musiał rozegrać pięć spotkań, w tym dwa przedłużone o dogrywkę, by ostatecznie pokonać 3-2 wicemistrza Polski KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.
Ciekawe, że o złoto biją się piąta i czwarta drużyna poprzedniego sezonu, co świadczy tylko o wyrównanym poziomie czołówki i zaciętości rozgrywek. Dodatkowego smaczku rywalizacji dodaje fakt, że zespoły prowadzą Hiszpan Jose Ignacio Hernandez (drugi sezon w Wiśle), przedstawiciel grupy zagranicznych szkoleniowców w polskiej lidze, i Krzysztof Koziorowicz (CCC), reprezentant krajowej myśli trenerskiej.
W sezonie zasadniczym krakowianki dwukrotnie okazały się lepsze od rywalek – w Polkowicach wygrały 50:48, a przed własną publicznością 67:53. W finale też daje się im większe szanse.
– Nie jesteśmy faworytem, ale zagramy otwarcie i bez strachu. My możemy wywalczyć złoty medal, a Wisła musi. Gramy dla siebie, nie czujemy presji – podkreśla prezes CCC Krzysztof Korsak.