O tym, że Małysz lubi i potrafi jeździć samochodem, wiadomo od dawna. – Ma szósty zmysł i podzielność uwagi. Najczęściej sam prowadzę i kiedy siedzę obok, czuję się nieswojo, ale jadąc z Adamem, nie mam żadnych obaw – mówi „Rz" Apoloniusz Tajner, były trener Małysza, dziś prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
– Kiedy skończyłem podstawówkę, myślałem o samochodówce, ale nie było wolnych miejsc. Dlatego uczyłem się na dekarza – mówił Małysz w wywiadach.
W Wiśle ma terenówkę i mocne BMW. Lubi poszaleć, ale nigdy na publicznych drogach. Kiedyś jego szkolny kolega Zbigniew Cieślar przewiózł go swoją rajdówką i wtedy poczuł, że ta zabawa to jest to.
– Po igrzyskach w Vancouver zadzwonił Rafał Płuciennik z RMF Carolina Team z konkretną propozycją. Powiedziałem tylko, że na razie jestem skoczkiem i zamierzam walczyć o medale na mistrzostwach świata w Oslo. Później proszę bardzo.
Małysz już trenuje, w okolicach Drawska Pomorskiego, razem z Rafałem Martonem – siedmiokrotnym uczestnikiem Rajdu Dakar. – Wydaje się nam, że potrafimy dobrze prowadzić samochód, ale dopiero podczas takich treningów możemy się przekonać, ile nam brakuje do mistrzostwa – opowiadał Małysz. Widać, że nowa pasja sprawia mu przyjemność.